WROBIONY W 25 LAT
Dziś w nocy skończyłem czytać tę książkę, którą polecam każdemu, kto ma silne nerwy, bo jej lektura niekiedy może przyprawić o palpitację serca. Książkę wydano w 2019 roku, ale kupiłem jak chyba 2-3 miesiące temu w ramach poszukiwania materiałów źródłowych do mojej książki poświęconej Wojciechowi Pyłce z Wałbrzycha, wrobionemu przez organy ścigania i wymiaru sprawiedliwości w zabójstwo, za które na 25 lat trafił do zakładu karnego. I przebywa tam już 17 lat a wszyscy, którzy mogliby dostrzec prawdę, łącznie z RPO i Sądem Najwyższym, odrzucają wszelkie wnioski i apele, jakby były pokryte zarazkami trądu. Analogie do sprawy Arkadiusza Kraski są niesamowicie czytelne, ale Wojtek Pyłka nie ma tego szczęścia (w nieszczęściu) i na „swoją prokurator Barbarę Zapaśnik” nie trafił.
Wiem, że od takich Pyłków, Komend i Krasków w polskich więzieniach aż się roi, bo faktycznie dziś jest tak [jak mówi jeden z gangusów w tej książce], że policjanci i prokurator (razem lub osobno) mogą KAŻDEGO wbrew wszelkim faktom i dowodem wsadzić za kraty. Na podstawie dowodów jakiem sami wytworzyli. I to nie tylko na dwa - trzy lata (niezbędnych dla poprawy statystyki), ale na lat wiele z dożywociem włącznie.
W czasie mojej długoletniej służby w pionie kryminalnym dolnośląskiej Policji kilka razy zdarzyło mi się [przełom lat 80-90 XX wieku] być w Wydz. Kryminalnym KWP w Szczecinie, gdzie poznałem kilku tamtejszych policjantów kryminalnych. Ostatni raz zawitałem tam chyba w 1997 albo 1998 roku, wiec być może z bandytami w mundurach z tego wydziału i Komendy nawet się spotkałem i być może oceniałem ich jako świetnych gliniarzy.
Teraz czytam tę książkę i aż mi się nie chce wierzyć. Do tej pory oglądając amerykańskie filmy typu "police story", zawsze śmiałem się z pokazywanych tam historii opowiadających o policyjnych bandziorach, biorąc je za wytwór fantazji scenarzysty i reżysera, którzy pokazywali bardzo poważnie różne historie, tak jakby działy się one w jakiejś policyjnej, prawnej i społecznej próżni.
Książka o Krasce pokazuje, jak wielkie skurwysyństwo panowało w policji, prokuratorze i sądach w Szczecinie. Aż się wierzyć nie chce. Wierzyć się nie chce, że w polskich organach ścigania i wymiaru sprawiedliwości funkcjonowała, a być może w funkcjonuje nadal, zorganizowana grupa bandycka w mundurach i togach.