Janusz "Bartek" Bartkiewicz

TRYBUNA MYŚLI NIESKRĘPOWANEJ

poniedziałek, 04 marzec 2024 09:59

DZIEJE SIĘ ....

  •  
Oceń artykuł
(8 głosów)

   Czyżby coś się ruszyło, czy tylko kolejny strzał z armaty do wróbla?

Pisałem już o tym, ale powtórzę raz jeszcze tę historię, aby czytelnik nie musiał poszukiwać jakichś informacji w poprzednich tekstach.

A więc ad rem.

28 grudnia 2023 roku jeden z zaprzyjaźnionych ze mną byłych funkcjonariuszy z terenu Kotliny Kłodzkiej (będę nazywał go Mietkiem) poinformował mnie, że 28 grudnia na terenie Radkowa odnotowano ruchy trzech pojazdów z prokuratury w Krakowie, ale na razie jeszcze nie wiadomo dokładnie, w jakim celu pojawiły się w tym miasteczku.

Następną wiadomość nadał mi 16 stycznia 2024 roku, pytając się, czy:

Przewijał się w materiałach Bonifacy Junior1? Zatrzymali go właśnie, prawdopodobnie na 72 godziny. Przelecieli cały dom, posesję i teren przyległy. Coś mi tylko wiek jakoś nie pasuje, może on ma około 46 lat. (...). To taki Radkowski chuligan, ćpun, złodziej i kombinator od młodych lat. Mieszkająca po sąsiedzku osoba widziała, jak duża grupa funkcjonariuszy przetrząsa wszystko posesji i przyległy teren, a matka zatrzymanego miała powiedzieć, że oświadczyli, iż no 72 godziny na razie zatrzymują. Nie wiem też, czy to od niego przed świętami brali wymazy. Tam jeszcze mógł w grę wchodzić ktoś o nazwisku (…).”

Na drugi dzień Mietek dopowiedział, że ten zatrzymany to rocznik osiemdziesiąty pierwszy, a więc w 1997 miał 16 lat. Wyraźnie powątpiewał, aby ktoś tak młody brał udział w tej zbrodni. Muszę dodać, że Mietek na pewnym etapie - zwłaszcza w latach 2000-2003 – dosyć aktywnie współpracował z nami w prowadzeniu działań operacyjnych, a więc nie tylko z racji ówczesnego zawodu, ale także z uwagi na tę współpracę, był w sprawie dobrze zorientowany.

Zaraz po tym, zajrzałem od razu do zwróconych mi przez krakowskich archeologów zbrodni akt śledztwa i okazała się, że 25 stycznia 2002 roku osobiście przesłuchiwałem niejakiego Bonifacego Seniora (ojca ww. Juniora), którego była żona, wraz z dwoma synami zamieszkiwała po rozwodzie pod innym adresem. Jeden z nich miał wówczas 19 lat (czyli w czasie zabójstwa lat 14) a drugi lat 21 (czyli w czasie zabójstwa lat 16), więc raczej nie mam wątpliwości (napiszę o nich na końcu), że był nim Bonifacy Junior. Przesłuchanie było efektem przeszukania, jakie wówczas w jego mieszkaniu przeprowadziliśmy, poszukując broni palnej, jaką miał trzymać w mieszkaniu, o czym dowiedzieliśmy się od jednego z naszych informatorów. Niestety żadnej broni nie znaleźliśmy, a jedynym dowodem na to, że przeszukanie było przeprowadzone, jest protokół prowadzonego osobiście przeze mnie przesłuchania. Przed przystąpieniem do tej czynności dokonaliśmy sprawdzenia tej osoby, stąd też wiedzieliśmy, że w połowie lat 70. służył w WOP (początkowo w Kłodzku, a następnie w Lubuskiej Brygadzie WOP). Wiedzieliśmy też, że lubił włóczyć się po miejscowych górach i lasach oraz że utrzymywał kontakty ze środowiskiem, którego przedstawiciele bardzo często i z różnych powodów znajdowali się w zainteresowaniu Policji.

W trakcie rozmowy dotyczącej Bonifacego Seniora, Mietek opowiedział mi historię, o jakiej nie miałem zielonego pojęcia. Otóż w roku 1999, kiedy służyłem już w ochronie świadka koronnego Biura CBŚ KGP, wydział kryminalny KWP we Wrocławiu otrzymał ze Straży Granicznej w Radkowie informację o tym, że jeden z kumpli Bonifacego (miał ich dwóch, takich typowych lumpów, z którymi się po tych górach włóczył) trzyma w skrytce, zrobionej w piecu kaflowym, dwa pistolety i amunicję. Skrytka była szczegółowo opisana, więc moi koledzy z sekcji I tego wydziału nie mieli żadnych problemów z ich odszukaniem. Okazało się, że były to pistolety o kalibrze 7,65 (jeden chyba m-ki Berreta, a drugi Parabellum), więc na Narożniku nie mogły być użyte. Niestety, po tym, kiedy grupa Narożnik została reaktywowana (czerwiec 2000), w przejętych aktach operacyjnych i śledztwa takiej informacji nie znaleźliśmy. Prawdopodobnie nikt w wydziale kryminalnym KWP we Wrocławiu nie pomyślał, aby tych ludzi z Radkowa rozliczyć pod kątem zabójstwa na Narożniku i dokumentacja dotycząca tych działań zniknęła w odmętach archiwalnych wrocławskiej KWP.

23 stycznia 2024 roku zauważyłem, że na Messengerze mam nieprzeczytana wiadomość od osoby, która nie znajduje się na liście moich znajomych. Była to wiadomość nadana 29 grudnia 2023 roku przez Bonifacego Juniora, który napisał:

Witam zwracam się do pana z pytaniem po jakim czasie odzyskał pan skradzione ( zabezpieczone )przedmioty w związku z zabójstwem studentów w górach stołowych .przez tzw archiwum X z Krakowa ?2

Kiedy zapytałem się go, czy miał odwiedziny specjalistów” z Krakowa, odpowiedział:

A oczywiście i nie tylko mnie nie wiem co nimi kieruje ale w tamtych czasach miałem 14 lat. Wpadli o 6 rano 20 chłopa, przestrzegali mi gospodarstwo, zabrali całą elektronikę, zdjęcia itp. pobrali odciski dna i o 11było po wszystkim. W ten sam dzień byli jeszcze u kilku innych osób. Pierwszy raz byli przed nowym rokiem. W czwartek nic mi nie oddali, zero kontaktu prokurator zarządził, bym wydał rzeczy mogące mieć związek ze sprawom i tyle. Dla mnie to kompletna bzdura, bo nie mam pojęcia, na jakiej podstawie przypuszcza, że miałbym mieć coś z tym wspólnego.

Zapytałem go wówczas, czy jego ojciec to Bonifacy Senior, co potwierdził, informując jednocześnie, że ojciec umarł w 2000 roku. Wskazany rok śmieci nie bardzo mi pasuje, ponieważ ja Bonifacego Seniora przesłuchiwałem w styczniu 2003 roku. Przyznam, że nie wiem dlaczego, ale wówczas na tę rozbieżność nie zwróciłem uwagi. Następnie zapytałem się, czy to on 16 stycznia został zatrzymany przez policjantów z Krakowa, ale zaprzeczył. I chociaż zaprzeczenie to nie było to zbyt stanowcze, to jednak nie potwierdził. Poprosiłem więc o przysłanie mi skanu postanowienia prokuratora zarządzającego żądanie wydania rzeczy/przeszukania, na co bez problemów przystał i skany tych dokumentów wysłał mi 25 stycznia. Początkowo zdawało mi się, że postanowienie niczym się nie różni od tego, jakie zostało doręczone np. panu Robertowi i pani Jagodziance z Łężyc (oraz kilku innym osobom, o czym wiem), ale kiedy przeczytałem ostatnią stronę, wiedziałem, że Bonifacy Junior nie powiedział mi całej prawdy. Chodzi o to, że tym razem prokurator Krupiński zdobył się na coś więcej i napisał:

Nadto, gdy zajdzie takowa konieczność, przeprowadzenie obszaru miejsca pobytu należy dokonać przy użyciu specjalistycznego sprzętu poszukiwawczego, jaki w styczniu 1998 roku nie był w dyspozycji organów ścigania. Aktualny stan wiedzy specjalistycznej i urządzenia, pozwalają na ujawnienie i odnalezienie, ukrytych przedmiotów na terenie ww. nieruchomości oraz pojazdów znajdujących się na terenie nieruchomości.”

Po tym, kiedy to przeczytałem, nie miałem żadnej wątpliwości, że to właśnie Bonifacy Junior został zatrzymany na 72 godziny, ponieważ jak relacjonował mi Mietek, jego gospodarstwo i okolice łącznie z przylegającym laskiem, aż do rzeczki (Posna). Nie naciskałem jednak, bo nie chciałem go do siebie zniechęcać.

Po tej rozmowie nastąpiła dłuższa przerwa i nagle wczoraj (02.03.br.) o godzinie 21:24 otrzymałem od niego taką informację:

Witam przeszukań w Radkowie ciąg dalszy tłumaczów też przy granicy nawet mieszkanie sprzedane kilka lat temu po byłym oficerze SG poszło na grubo . A i ja nic nie mówiłem.

I znów tak się stało, że nie usłyszałem dzwonka, sygnalizującego nadjecie wiadomości tekstowej, bo telefon zostawiłem w kurtce, a kurta wisiała w szafie. Tak więc zapoznałem się z nią dopiero o 23:02, więc zapytałem, co się konkretnie stało. W efekcie tego wywiązał się taki dialog, który przywołuję tylko z niewielkimi skrótami.

Ja, godz. 23:02

Kto to był- jest ten z SG - i do kogo ten dom teraz należy i co to znaczy, że poszło na grubo ?

Bonifacy, 23:24 - Sam pan się dowie.

23:32

He ok pozdrawiam powinien pan zacząć od początku z tego co mi się o uszy ibiło to od gościa któtego hatka spłoneła

00:08

Pierdole nie będę pisał bo zaraz znowu bedą mi po ścianach kyć idioci taki pan śledczy to trzeba było odrazu ująć sprawcę a nie kryć komendanta

00:32

Troszke dziwne że ludzie których nie znam i nigdy nie miałem z nimi doczynienia pytają się czy zaprowadzę do lasu

00:35

Co mam zrobić nie mam nic wspólnego z tym zabójstwem jestem szykanowany bo to mała miejscowość pomoże pan

Ja, godz. 00.37

O jakim komendanci Pan pisze i dlaczego miałbym go kryć?

Bonifacy, godz. 00:41

A jak by pan się czuł wchodzę do sklepu i wszyscy uciekają to małe miasto”

Zaraz po tym, jak wyświetliła mi się ta wiadomość, odezwał się dzwonek telefoniczny Messengera, ale ponieważ domownicy już spali, nie odebrałem i wysłałem wiadomość tekstową, dlaczego nie odbieram i że zadzwonię jutro rano. Otrzymałem taką odpowiedź:

Bonifacy, godz. 00:53

Ok wokał bym dziś nie mam nic do ukrycia

00:57

Przepraszam ale zaraz jadę na dołek dzwonię do adwokata

01:27

Może pan mi powiedzieć czego ode mnie chcą ???????

O godzinie 01:15 poszedłem spać i telefon wyłączyłem, ale rano o 09:15 zadzwoniłem do niego i wówczas się okazało, że nie mam możliwości połączenia. Mało tego, nie mogłem uruchomić jego profilu na Facebooku, o czym zostałem poinformowany komunikatem:

Zawartość nie jest teraz dostępna. Dzieje się tak zwykle, gdy właściciel udostępnił zawartość małej grupie osób, zmienił jej widoczność lub ją usunął.

Oczywiście od razu uruchomiłem kilku zaufanych znajomych, którzy po chwili poinformowali mnie, że nie mają żadnego problemu z uruchomieniem profilu Bonifacego, czyli to tylko ja zostałem pozbawiony tej możliwości.

Cóż zatem mogło się wydarzyć?

1. Bonifacy mógł się na mnie zeźlić, bo przerwałem korespondencję, ale wydaje mi się to raczej wątpliwe, biorąc pod uwagę to, że prosił mnie o pomoc.

2. Pomiędzy 01:27 a 09:15 do jego mieszkania weszli funkcjonariusze z Krakowa i albo:

- dokonali zatrzymania i widząc, że korespondował ze mną, zablokowali mój profil na jego komputerze;

- zabrali mu komputer, chcąc poddać go badaniem, szukając śladów jakichś informacji mogących dać im dowody, że to on, albo ktoś jemu bliski był sprawca lub na temat zabójstwa ma jakieś informacje.

Po sprawdzeniu na jego profilu FB okazuje się, że ostatnia aktywność została odnotowana wczoraj (02.03./br.) o godz. 08:32, chociaż normalnie codziennie wysyłał kilka lub więcej postów. Teraz nagle zamilkł. Więc jednak chyba został zatrzymany. Wydaje mi się to trochę dziwne, ponieważ gdyby 16 stycznia znaleziono by u niego jakieś dowody wskazujące na jego udział w zabójstwie studentów, to na 100% nikt by go z aresztu nie wypuścił. Natomiast on nic nie wspominał, aby wczoraj lub przedwczoraj przeprowadzono ponowne przeszukanie. Więc co?

Czyżby krakowscy archeolodzy ostatnim rzutem na taśmę [wiadomo, nowe szefostwo nietolerujące takich prawniczych wygibasów i różnych przewał], zechciało „uszyć Bonifacemu buty” wzorem tych dla sławnego „Skóry”? Nie mi osądzać, więc poczekam, jak to się skończy. Oczywiście, gdyby się okazało, że Bonifacy jest prawdziwie odpowiedzialnym [nawet tylko w jakiejś części] za te dwa zabójstwa, to będę pierwszy leciał z gratulacjami i kajał się z wszystkie złe słowa, jakiem pod adresem tychże archeologów napisałem.

I na zakończenie kilka słów do niektórych wątków poruszonych w naszej nocnej korespondencji.

Skąd Bonifacy mógł wiedzieć o sprzedanym kiedyś przez oficera SG w Tłumaczowie mieszkaniu? Oficer taki faktycznie istniał [znam go], miał w Tłumaczowie mieszkanie, ale po przejściu na emeryturę sprzedał je i wyprowadził się. Bonifacy pisząc o tym informuje mnie, że „poszło na grubo”, czyli musieli to mieszkanie mocno „trzepać” i od razu się zastrzega, że on „o tym nie mówił”. Ponadto pisze o jakiejś „spalonej hatce”. Na dodatek ma do mnie pretensje o jakiegoś komendanta, którego mogłem zamknąć i byłoby po sprawie. Zastanawiając się o co w tym wszystkim chodzi, dochodzę do wniosku, że prawdopodobnie w czasie pobytu w areszcie policjanci z Krakowa prowadzili tzw. rozpytanie, w czasie którego zadawali mu pytania dotyczące spalenia mieszkania ojca (popełnił samobójstwo) jednej z oskarżonych kobiet za zabójstwa małżeństwa z Kudowy. Zbierając to wszystko do kupy, mam podstawy sądzić, że w sprawie „Narożnika” podjęto próbę powiązania go z osobą Dariusza Z. [„Fox”], przez co otrzymał jakąś szczątkową informację [rozpytania] o spalonym mieszkaniu i oficerze SG z Tłumaczowa, który w przeszłości  był komendantem placówki SG w tym miasteczku.

I teraz zastanawiam się czy pomiędzy tym, co się w dniach 02-03.03.br. w Radkowie rozegrało, nie ma jakiegoś związku z tym, o czym kilka dni temu poinformował portal Doba.pl [https://doba.pl/dkl/artykul/dodajkomentarz/38376/15/nr#]. Wprawdzie w zawartą tam rewelację wątpię bardzo, ale nie mogę wykluczyć, że jest to jakiś fragment spektaklu reżyserowanego z Krakowa.

Dlaczego?

Ano dlatego, że być może jest to casus „Skóry”, który kilka lat siedział bez zarzutu, a kiedy go wreszcie skazali, to sąd przez prawie dwanaście miesięcy nie mógł sporządzić uzasadnienia. Widać aż tak słabe były dowody. Myślę tak dlatego, że zmieniło się kierownictwo Prokuratury Generalnej i Krajowej, w którym wreszcie zaczęto robić porządki personalne, więc sukces potrzebny jest od zaraz.

PS.

Wieczorem (04.03.br.) okazało się, że Bonifacy Junior uaktywnił się na FB o 14:58, chociaż ja w dalszym ciągu jestem zablokowany. Dziwna sprawa. No i zauważyłem, że normalnie prawie zawsze swe posty na FB wysyła około 08:30. 

1 Bonifacy Junior i Bonifacy Senior to kryptonimy osób, których prawdziwe dane są mi znane.

2 Wszystkie cytaty podaję w oryginalnej treści.

3 Wszystkie cytaty podaję w oryginalnej treści.

2569002