Janusz "Bartek" Bartkiewicz

TRYBUNA MYŚLI NIESKRĘPOWANEJ

czwartek, 09 listopad 2023 13:23

PLECAKI - fragment książki

  •  
Oceń artykuł
(23 głosów)

DO WIADOMOŚCI PROKURATORA KRUPIŃSKIEGO I CAŁEGO KRAKOWSKIEGO ARCHIWUM X  CELEM NIEUSTAJĄCEGO STOSOWANIA:

 

I.W piśmie Marka Rusina, Naczelnika V Wydziału Śledczego prokuratora Prokuratury Okręgowej w Świdnicy z dnia 28.12.2015 r. wskazano, że 14 grudnia 2015 roku do Prokuratury Okręgowej w Świdnicy wpłynął wniosek Janusza Bartkiewicza o udostępnienie akt zakończonego umorzeniem śledztwa w sprawie zabójstwa Anny Kembrowskiej i Roberta Odżgi.

W złożonym wniosku Janusz Bartkiewicz podniósł, iż "jako były Naczelnik Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej w Wałbrzychu nosi się z zamiarem wydania książki, dotyczącej zabójstwa studentów w Górach Stołowych, której jednym z celów jest przedstawienie obiektywnej analizy zdarzeń i podjęcia próby wyjaśnienia dlaczego w tamtym czasie nie udało się doprowadzić do ustalenia i zatrzymania sprawców".

 

II. W pismach (L.dz. PO II IP 15. 2016) z: 07.09.2017, 28.10.2016, 29.12.2016, 20.03.2017, 28.04.2017 i 07.09.2017 roku prokuratur Prokuratury Okręgowej w Świdnicy Tomasz Orepuk wyraził zgodę na udostępnienie wskazywanych w kolejnych wnioskach dokumentów z akt sprawy V Ds.28/97. 

 

III. Postępowanie przygotowawcze l.dz. V Ds.28/97 w sprawie zabójstwa studentów na Narożniku w 1997 roku zostało 30 września 1998 roku prawomocnie zakończone umorzeniem z powodu niewykrycia sprawców.

 

OBOWIĄZUJĄCE RÓWNIEŻ PROKURATORA KRUPIŃSKIEGO UNORMOWANIA PRAWNE:

 

1. Z uchwały Sądu Najwyższego z 18 listopada 2020 roku, sygn. akt II DO 74/20:

(…) publiczne rozpowszechnianie wiadomości z postępowania przygotowawczego jest, w wypadku braku zezwolenia właściwego organu, karalne do momentu prawomocnego zakończenia postępowania przygotowawczego (…).

2. Kodeks postępowania karnego, Rozdział 36 - Zamknięcie śledztwa

Art. 322 § 1.Jeżeli postępowanie nie dostarczyło podstaw do wniesienia aktu oskarżenia, a nie zachodzą warunki określone w art. 324, umarza się śledztwo bez konieczności uprzedniego zaznajomienia z materiałami postępowania i jego zamknięcia.

3. Regulamin wewnętrznego urzędowania powszechnych jednostek organizacyjnych prokuratury. Rozdział 7 - Zakończenie postępowania przygotowawczego

§ 219. [Przyczyny umorzenia postępowania przygotowawczego]

Umarzając postępowanie przygotowawcze na podstawie art. 322 k.p.k., jako przyczynę umorzenia można wskazać także:

1) niewykrycie sprawcy przestępstwa; (…)

 

IV. Z pisma prokuratora Tomasza Orepuka z 26.11.2016 r.: "(...) pan Janusz Bartkiewicz na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej uzyskał kopie dokumentów z akt sprawy V Ds.28/97/. W związku z powyższym pan Janusz Bartkiewicz może tymi materiałami swobodnie dysponować, w tym przekazywać je i udostępniać innym osobom. (...)" 

 

                                                                                             ********************

"(...) Zbliżała się 18:30 i kiedy szykowaliśmy się już na wyjazd do Ośrodka w Dusznikach, gdzie od 18:00 oczekiwała na nas kolacja, - udało mi się telefonicznie przesunąć ją (wyjątkowo) na 19:00 - usłyszeliśmy w radiostacji „Docenta”, który nie znając naszego kryptonimu ani kryptonimu dyżurnego kudowskiego komisariatu, zaczął na naszym operacyjnym kanale wywoływać mnie po prostu „Narożnik, zgłoś się”.1 Kiedy już nawiązaliśmy kontakt, poinformował mnie, że o 18:00 zakończył swoje czynności i zamierza jechać do Wałbrzycha, aby jeszcze dziś dokończyć dokumentację tego wszystkiego, co znaleźli w lesie, a znaleźli rozprute plecaki studentów i wiele rzeczy porozrzucanych wokół niech. Oczywiście poprosiłem go, aby się stawił w komisariacie z uwagi na to, że informacja o tym co znaleźli, jest dla nas tak ważna, że nie możemy czekać na szczegóły do dnia następnego, co przyjął ze zrozumieniem i potwierdził, że rusza w kierunku Kudowy. Poprosiłem „Dziadka” i Jurka Krzana, aby zostali ze mną, a z Mietkiem Skoczniem załatwiłem, że nasze dania kolacyjne przechowa do naszego powrotu.

W oczekiwaniu na jego przyjazd rozmawialiśmy o dziwnych „zrządzeniach losu”, z jakimi w ciągu tych pierwszych trzech dni się zetknęliśmy. Bo prawie nigdy, od czasu kiedy zostałem kierownikiem sekcji zabójstw czyli od połowy 1988 (etatowo od września 1989) roku, nie zdarzyło się, abym w przypadku podejrzenia zabójstwa (gdy sprawca nie był znany), w możliwie najkrótszym czasie nie znalazł się na miejscu i nie brał udziału w oględzinach lub penetracji terenu i sekcji zwłok. Tym razem w tej sprawie los sprawił, że nie było mnie w miejscu przed zabraniem zwłok do prosektorium, ani na miejscu w chwili znalezienia plecaków. W efekcie czego - nie z mojej przecież winy - zostałem pozbawiany możliwości zapoznania się z tym, co po sobie pozostali przestępcy, a co wbrew pozorom ma dla prowadzącego działania wykrywcze niesamowicie istotne znaczenie.

Kiedy „Docent” i dwóch towarzyszących mu policjantów z KRP w Nowej Rudzie wreszcie się pojawili, widać było, że się im bardzo śpieszy, bo Docent” bez zbędnych ceregieli przystąpił do zrelacjonowania przebiegu i efektów poszukiwań, w których oprócz tych dwóch policjantów uczestniczyło 25 żołnierzy Sudeckiej Brygady Straży Granicznej. W trakcie relacji posługiwał się zawieszoną na drzwiach naszą „mapą operacyjną”, w ten sposób, że opisując każdy ujawniony przedmiot, wskazywał palcem miejsce, w którym według niego rzecz ta została znaleziona i podawał jej lokalizację w metrach. Była to zwykła mapa topograficzna obejmująca obszar od Nowej Rudy do Międzylesia, powstała w połowie lat 80-tych XX w., czyli na długo przed utworzeniem Parku Narodowego Gór Stołowych (16.09.1993), ale istotnym było to, że turystyczne szlaki nie były na niej zaznaczone.

Nie posługiwał się też tym, co miał zapisane w odręcznie spisanym protokole, ponieważ miał w zwyczaju relacjonować wszystko z pamięci. Nie przeszkadzało nam to, ponieważ wiedzieliśmy, że lubi opowiadać, a opowiadał zawsze barwnie i szczegółowo. Protokołu nie wiedziałem2, ponieważ „Docent” oświadczył, że jak najszybciej dostarczy nam jego maszynową wersję, a na nasze bieżące potrzeby sporządzi notatkę opisującą najważniejsze momenty penetracji i zabezpieczone ślady.3

W miejsca wskazywane przez „Docenta” Jurek Krzan kolorowymi pinezkami przypinał małe karteczki z krótkim opisem, aby w dniu następnym, wykorzystując nabyte w wojsku umiejętności związane z pracą na mapach sztabowych, nanieść te informacje na mapę, tworząc w ten sposób swoisty „atlas” wizualizujący lokalizację wszelkich miejsc związanych z naszymi działaniami wykrywczymi.

"Docent" wskazując poszczególne punkty stwierdził, że porzucenie i opróżnienie plecaków nastąpiło w okolicy miejsca „gdzie szlak skręca w lewo”. Na naszej mapie taki „zakręt” ścieżki (niebieskiego szlaku) najbardziej widoczny jest w okolicy, w której szlak ten styka się z Trzmielową Jamą i właśnie to miejsce „Docent” wskazał, a Jurek Krzan przypiął kartkę z taką informacją. Wcześniej w podobny sposób zaznaczył wskazywane kolejne miejsca ujawnienia butów i żelowego długopisu.

Jak łatwo zauważyć na mapie nie ma zaznaczonego miejsca znalezienia szpulki z nićmi, którą ujawniono 15 metrów od zwłok Anny Kembrowskiej, w kierunku Karłowa. Uznaliśmy, że nie ma ona związku z zabójstwem, ponieważ wszystkie znalezione następnie przedmioty wskazują drogę odejścia sprawców w kierunku szlaku niebieskiego, a nie Karłowa, a dokładniej w kierunku Drogi Stu Zakrętów4. Tak samo postąpiliśmy w przypadku znalezionej w odległości 30 metrów od miejsca znalezienia zwłok i 4 metrów od ścieżki szlaku niebieskiego złamanej sprzączki plastikowej, ponieważ „Docent” stwierdził, że na rzeczach gdzie takie sprzączki występowały (plecaki i chlebaki) nie stwierdził braku lub uszkodzenia którejkolwiek z nich.5

W trakcie tej relacji, wykorzystując mapę i punkty wskazywane przez „Docenta”, jeden z towarzyszących mu policjantów sporządzał wstępny szkic sytuacyjny, który został nam dostarczony po dwóch lub trzech dniach. Na marginesie tylko zauważę, że na szkicu tym miejsce znalezienia szpulki z nićmi oznaczone jest w innym miejscu, niż wynika to z notatki oraz protokołu, w którym dosyć precyzyjnie opisano, że szpulka została znaleziona w trakcie penetracji prowadzonej od zwłok Anny w kierunku Drogi Stu Zakrętów.

Tak więc pierwszym śladem wskazującym na kierunek odejścia sprawców była para obuwia turystycznego związanego sznurówkami, znalezionych według „Docenta” w odległości 800 metrów od miejsca zabójstwa i 75 metrów od lewej strony szlaku oraz 7 metrów od znajdujących się w pobliżu dwóch głazów. Biorąc pod uwagę, że zwłoki Anny (oddalone od ciała Roberta o jakieś 12-14 metrów) znajdowały się około 86 metrów od szlaku, można było założyć, że sprawcy po zabójstwie kierowali się w prawo skos od miejsca, gdzie leżało ciało Anny, zmierzając wyraźnie w stronę niebieskiego szlaku, który prawdopodobnie był pierwszym etapem ich odejścia z miejsca zbrodni.

Drugim ujawnionym śladem, potwierdzającym powyższe założenie, był żelowy długopis koloru czerwonego, znaleziony 10 metrów od szlaku, w miejscu „gdzie szlak skręca w lewo”. Taki kierunek marszu nie mógł być przypadkowy, ale nie dysponowaliśmy jeszcze żadnymi przesłankami mogącymi wyjaśnić dlaczego zmierzali właśnie w tym kierunku. Jednocześnie było dla na czymś oczywistym, że poruszali się w kierunku Złotno – Łężyce – Duszniki i to miało dla nas najważniejsze znaczenie.

Kolejne znalezisko, czyli dwa rozcięte prawdopodobnie nożem plecaki, chlebaki oraz worek namiotu i porozrzucane wkoło rzeczy z nich wyjęte, dały podstawy do przyjęcia, że sprawcy to miejsce znali i wiedzieli, że zasłonięci od ścieżki, mogą bezpiecznie spenetrować zawartość obydwu plecaków. Wniosek był tylko jeden … oni w tym miejscu musieli już bywać i wystarczyło tylko znaleźć wytłumaczenie dlaczego.

Lokalizację tego znaleziska „Docent” opisał nam następująco, co też potwierdził w treści notatki:

(…) W miejscu gdzie szlak skręca w kierunku Skał Puchacza po jego prawej stronie znajduje się stara wycinka porośnięta trawą i krzewami tworząca coś w rodzaju polany. Za polaną tą w kierunku Skał Puchacza w młodniku około 2 km. od miejsca znalezienia zwłok i około 50 metrów od skraju opisanej wycinki znaleziono dwa rozcięte plecaki (…)”.

Zanim przejdę do szczegółów związanych z lokalizacją wszystkich zabezpieczonych dowodów, muszę wyraźnie podkreślić, że wówczas nikt z nas nie odczuwał potrzeby dokładnego analizowania treści zarówno samej notatki, jak i treści protokołu penetracji, który jak się później okazało znacznie różni się od tego, co „Docent” nam opowiadał i co zapisał w notatce. A w protokole zostało zapisane, że:

(…) Idąc szlakiem niebieskim od m. Karłów w stronę m. Łężyca, szlak dochodzi do polany – karczowiska. Za tą polaną skręca w lewą stronę. Po prawej stronie szlaku znajduje się młodnik. Około 80 metrów od szlaku w prawo w młodniku znajdują się pościnane świerczki, częściowo z zaschniętym igliwiem. Ułożenie ich wskazuje na miejsce trzebieży. W młodniku w miejscu tym znajdują się rozrzucone na jedną kupę śpiwory (…) plecaki itp. (…)”

Obecnie kiedy na potrzeby tej książki raz jeszcze analizuję treść tych dwóch dokumentów, dochodzę do wniosku, że wszystkie podane w nich odległości pochodzą z tak zwanej czapy, czyli oceniane „na oko”, nie tylko dlatego, że nikt tych odległości żadną taśmą mierniczą nie wymierzał.

Pierwsza uwaga jaka się nasuwa, jest tego rodzaju, że w protokole jako dokumencie pierwotnym do notatki i sporządzonym w miejscu prowadzonych czynności, nie ma ani słowa o odległości pomiędzy miejscem zbrodni a miejscem znalezienia plecaków. Odległość ta wskazana jest w notatce, ale – co warto raz jeszcze podkreślić – informacja ta znalazła się w niej najprawdopodobniej w autosugestii powstałej w efekcie wzrokowej analizy widzianej na mapie odległości pomiędzy Narożnikiem, a miejscem odchylenia się szlaku (przybierającym postać kopulastego stożka) w lewo i „okrążającym” miejsce zejścia do Trzmielowej Polany. Odległość ta wynosi dokładnie 2100 metrów i dlatego w notatce podana jest właśnie taka, a nie inna odległość. Zresztą „Docent” w rozmowie jaką z nim po latach przeprowadziłem potwierdził, że w czasie penetracji nie dysponowali jakimikolwiek narzędziami mierniczymi i wszystkie podawane odległości mierzone były właśnie na tak zwane „oko”.

Nie mieliśmy też żadnych podstaw i powodów, aby przekazywane nam informacje w jakikolwiek sposób podważać. Tym bardziej, że żaden z nas terenów tych wcześniej nie znał, więc jedynym źródłem wiedzy była dla nas owa „mapa operacyjna”, na której uczyliśmy się też lokalizacji i nazw poszczególnych punktów topograficznych, ważnych dla sprawnego poruszania się po tym terenie i ogólnej orientacji. I dlatego Jurek Krzan na „mapie operacyjnej” zaznaczył, że plecaki znaleziono w okolicy Trzmielowej Jamy, czego przez lata nikt nie kwestionował, bo ta lokalizacja nie miała dla nas większego znaczenia. Powiem więcej, że nawet kiedy po kilkunastu godzinach doszliśmy do wniosku, że jest to błędna lokalizacja, to zapis na mapie pozostawiliśmy, ponieważ taką mapę mieliśmy tylko jedną, a nie chcieliśmy, aby znajdowały się na niej jakieś skreślenia.

Obecnie „Docent” twierdzi, że jeszcze przed zabójstwem, a nawet w czasach szkolnych (jako uczeń i jako nauczyciel) zajmował się turystyką pieszą, a nawet uczęszczał na kursy przewodników sudeckich, których jednak nie ukończył6. Z rozmowy jaką z nim przeprowadziłem (fakt, że wiele lat po tym wydarzeniu) wynikało, że chociaż zdarzało mu się wędrować po Górach Stołowych, to jednak najbardziej zapamiętał jedynie Szczeliniec i restaurację „Pod Mamutem” w Karłowie, gdzie kończył się szlak jego wędrówek. I chociaż go naprowadzałem jak mogłem, to żadnych bliższych szczegółów dotyczących okolic Narożnika i przebiegu szlaku niebieskiego od tego szczytu do Dusznik, nie był w stanie mi podać. Zasłaniał się upływem wielu lat i tym, że po umorzeniu śledztwa i przekazaniu sprawy do Wrocławia, on się już nią nie interesował, zwłaszcza że w tamtym czasie przeszedł na emeryturę. A do tej pory z komputera i Internetu w ogóle nie korzysta, więc i wszelkie publiczne dyskursy na temat tego zabójstwa do niego nie docierały. Wygląda więc na to, że w sierpniu 1997 roku, tak jak ja ze swoją ekipą, na tym terenie znalazł się po raz pierwszy, a więc nie miał szczególnego rozeznania co do miejsc położenia poszczególnych punktów topograficznych i ich nazw. Jego prawdziwą pasją było żeglarstwo i z reguły wszystkie swe urlopy spędzał pod żaglami na Mazurach. Nie braliśmy tego wówczas pod uwagę, bo nikt z nas nie przywiązywał większej wagi co do dokładności wskazanych przez niego lokalizacji znalezionych dowodów, bo mówiąc prawdę, dla nas mających ustalić sprawców tych dwóch zabójstw, miejsca w których zostały znalezione poszczególne rzeczy nie miały praktycznie żądnego znaczenia. Były istotne o tyle, że wskazywały drogę odejścia sprawców, co było pomocne przy opracowaniu wersji dotyczącej miejsca ich zamieszkania lub aktualnego pobytu. Oczywiście zupełnie inne znaczenie miały ewentualne ślady biologiczne czy papilarne niezbędne dla udowodnienia winy zabójców, gdyby już wcześniej zostały zarejestrowane w policyjnych kartotekach. Jednakże w każdym innym przypadku, aby je wykorzystać, musieliśmy ich złapać. Tak więc tego rodzaju „drobiazgami” nie zawracaliśmy sobie głowy, ponieważ najważniejsze znaczenie miały wyniki przeprowadzonych ekspertyz kryminalistycznych i na nie czekaliśmy z niecierpliwością.

Jest jeszcze jeden niepodważalny zdaje się argument popierający nasze późniejsze przekonanie, że „Docent” wskazując nam (i popisując w protokole) miejsce znalezienia plecaków bardzo mocno się pomylił. Argument ten wynika wprost z analizy treści protokołu penetracji, która pozostała rozpoczęta o godzinie 11:00 a zakończona o 18:00.

Jeżeli więc przeszukanie terenu rozpoczęto od miejsca, w którym ujawniono zwłoki studentów i prowadzone było w kierunku Drogi Stu Zakrętów, to odległość jaką musieli pokonać po zboczu i przez las wynosiła około 300 – 400 metrów. W związku z tym z uwagi na konfigurację terenu na tym odcinku oraz konieczność przeszukiwania podłoża częściowo zarośniętego trawą, kępami krzewów i borowiny, a także z licznymi gałęziami i powalonymi pniami, do Drogi Stu Zakrętów mogli dotrzeć około 11:30, natomiast powrót na szczyt Narożnika z parkingu przy Drodze Stu zakrętów zabrał im na pewno mniej czasu, bo około 10-20 minut. Tak więc na szczyt tej góry cała grupa dotarła w granicach 15 minut, czyli około godziny 11:45, więc bez obawy o popełnienie większego błędu, można spokojnie przyjąć, że druga faza penetracji rozpoczynająca się od miejsca zbrodni i prowadzona w kierunku Skał Puchacza rozpoczęła się w okolicach 12:00. Po znalezieniu plecaków „Docent” przystąpił do opisania wszystkich znalezionych rzeczy, z których wiele poddał badaniom kryminalistycznym z użyciem argentoratu i proszku kryminalistycznego, które następnie pakowano do specjalnie sprowadzonych (po dokonaniu odkrycia) pojemników.

Z protokołu wynika, że ujawniono 108 przedmiotów znajdujących się w pobliżu rozprutych plecaków, a więc jeżeli każdemu z nich „Docent” poświęcił chociażby tylko 3 minuty, to cała ta czynność musiała trwać około 5 godzin i 40 minut. Czyli biorąc pod uwagę godzinę zakończenia tych czynności (18:00), do miejsca znalezienia plecaków ekipa „Docenta” dotarła około godziny 12:20 -12:30, a więc miejsce to mogło znajdować się w odległości nie większej niż 600 – 800 metrów, co jest mniej więcej zgodne z obliczoną „na oko” odległością ujawnienia żelowego długopisu. Do ustalenia gdzie to miejsce mogło się znajdować, doszliśmy dopiero w dniu następnym, ale na pewno nie było to – bo nie mogło być – miejsce jakie po wskazaniu „Docenta” zaznaczył i opisał na mapie Jurek Krzan. (...).

1 Docent” numer tego kanału znał już wcześniej i wiedział, że wykorzystywaliśmy go często z pominięciem zasad obowiązujących radiową korespondencję.

2 Protokół ten (w dalszym ciągu w postaci pisma ręcznego) pierwszy raz miałem w rękach chyba w listopadzie 1998 roku, kiedy zapoznałem się z całością zebranych w sprawie materiałów. Nie zawracałem sobie nim głowy ponieważ nie miałem takiej potrzeby z uwagi na to, że wyniki penetracji znałem od kilku miesięcy.

3 Notatka zawierało to, co nam zrelacjonował i pokazywał na mapie i znajduje się w aktach procesowych (karta nr 74), a jej treści i datowanie wskazuje bez wątpliwości, że została sporządzona w Kudowie w dniu 28.08.1997 roku.

4 Ponadto rodzice Anny i Roberta nie byli w stanie stwierdzić, czy szpulka ta mogła należeć do Anny lub Roberta.

5 Dokładny opis plecaków i chlebaków znajduje się nie tylko w protokole z penetracji, ale także w protokole oględzin przedmiotów znalezionych sporządzony 29.04.1998 r. przez Henryka Brudnika.

6 Wspominał, że w tym czasie wstąpił do MO, a pensja funkcjonariusza była tak niska, że nie wystarczało mu na opłacenie kosztów szkolenia i egzaminów.

2569022