Janusz "Bartek" Bartkiewicz

TRYBUNA MYŚLI NIESKRĘPOWANEJ

piątek, 03 listopad 2023 13:51

O sukcesach krakowskich archeologów zbrodni

  •  
Oceń artykuł
(17 głosów)

   Czuję się zobowiązany poinformować, że prace nad książką posuwają się mocno do przodu, a najważniejszym jest to, że otrzymałem deklarację pomocy (korekta tekstu i wydanie książki w konkretnym wydawnictwie) ze strony znanego dziennikarza i reportera, który już kilka książek o podobnej tematyce wydał. Właśnie przygotowuję kilka pierwszych rozdziałów do wysłanie mu, aby mógł się zorientować o kształcie mojego zamysłu i ustalić sposób i zakres deklarowanej pomocy.

Książka w nowym formacie odbiega trochę od tego, co do tej pory tu na Forum swego czasu prezentowałem, ale przede wszystkim z jej treści usunąłem wszelkie nieprawdziwe informacje, jakie celowo umieściłem w poprzednich projektach opublikowanych na Forum rozdziałów. Jest to o tyle istotne, że te z poprzednich wersji wprowadzały czytelników w błąd co do niektórych istotnych faktów, przez co wielu z uczestników Forum publikowało własne analizy, które z gruntu musiały być fałszywe, albowiem oparte były na częściowo nieprawdziwych danych. Nie było w tym żadnej ich winy, ponieważ logika wskazuje, że aby wnioskowanie można było uznać za poprawne,wszystkie jego przesłanki muszą być prawdziwe, a jeżeli choć jedna z przesłanek jest fałszywa, to fałszywy jest również cały wniosek oparty na wszystkich wykorzystywanych przesłankach.

I dlatego wielokrotnie zwracałem uwagę, aby nie wygłaszać na Forum swych kategorycznych wniosków, ponieważ można je budować na znajomości całego materiału dowodowego, a nie tylko niektórych jego fragmentów w tym i tych celowo (z rożnych istotnych powodów) zniekształconych.

Ktoś zapyta dlaczego obecnie zdecydowałem się opisać wszystko jak było w rzeczywistości?

Odpowiedź jest prosta. Zmusił mnie do tego prokurator Piotr Krupiński, który wysłał do mnie wierną mu służalczo policyjną ekipę z KWP w Krakowie, aby zarekwirowali u mnie wszelkie materiały źródłowe, ponieważ – jak to stwierdził osobiście w uzasadnieniu swego postanowienia - to co publikuję utrudnia prowadzenie śledztwa (którego de facto nie ma) przez to, że policyjnych archeologów zbrodni z Krakowa może wprowadzić na manowce. A ja sens tego twierdzenia odczytuję w ten sposób, że tychże policyjnych „archeologów” uważa po prostu za zwykłych głupców, którzy nie potrafią sami ustalić sprawców, więc posiłkują się głównie tym, do czego ja prywatnie i pozaprocesowo przez lata dochodziłem, czyli zbieranymi przeze mnie informacjami. To tak w skrócie, ponieważ myśl tę rozwinę w bardziej pogłębionej analizie dotyczącej działań tychże „archeologów” i efektów ich „mrówczej” pracy.

Tak więc prokurator Krupiński natchnął mnie myślą, abym posiłkując się jego rewelacyjnymi pomysłami dotyczącymi mojej (i nie tylko zresztą) osoby opisał historię tego, co mi zafundował, łamiąc nie tylko prawo, ale też podstawowe zasady etyczne obowiązujące ludzi mieniących się obrońcami prawa.

Obraz „twórczego” rozwiniecie terminu „śledztwo” i „dochodzenie do prawdy, daje artykuł opublikowany na portalu Onet.pl (premium), czyli rozmowa z Andrzejem Porębskim współpracującym z Helsińską Fundacją Praw Człowieka. Jest on jedną z niewielu osób, która jako mąż zaufania ma możliwość śledzić cały proces Roberta J. skazanego na podstawie braku dowodów przedłożonych sądowi przez prokuratora Piotra Krupińskiego. W rozmowie z Onetem po raz pierwszy zabrał publicznie głos w tej sprawie.

Stosując takie metody śledcze prokurator Krupiński nigdy nie ustali prawdziwych sprawców zabójstwa Anny i Roberta, i co najwyżej zamknie na lata niewinnych ludzi.

A ja już niedługo zapytam się nowego Prokuratora Generalnego, co zrobi w sprawie bezpodstawnych działań skierowanych w stosunku do mnie kilku innych osób (o których wiem), kto zapłaci za setki zbędnych ekspertyz (np. analizowanie ponad miliona plików zapisanych na kilkunastu moich przenośnych dyskach cyfrowych) i jakim prawem pobrał z KWP we Wrocławiu (i nie chce oddać) moje akta osobowe, wprowadzając w błąd tamtejszego komendanta, że akta te są niezbędne dla śledztwa (jakiego nie ma, bo jest prawomocnie umorzone w 1998 r.) ustalenia sprawców zabójstwa studentów. I dlaczego o wydanie takich samych akt osobowych mojego kolegi (emerytowanego oficera CBŚ KGP), który ze śledztwem dotyczącym tego zabójstwa nie miał najmniejszego chociażby związku. Ale parę lat temu wspólnie ze mną poinformował Prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa (przestępstw) przez jednego z zastępców Komendanta Wojewódzkiego Policji we Wrocławiu. I teraz nagle okazało się, że jego teczka personalna jest niezbędna dla śledztwa w sprawie zabójstwa (którego nie ma ) na Narożniku.

Czytajcie więc bo warto:

https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/sprawa-oskorowanej-studentki-z-krakowa-czy-sad-skazal-zabojce/j52nrgx,79cfc278

 

 

 

2569039