Janusz "Bartek" Bartkiewicz

TRYBUNA MYŚLI NIESKRĘPOWANEJ

sobota, 19 sierpień 2023 14:41

Uderz w stół, a nożyce od razu się odezwą

  •  
Oceń artykuł
(30 głosów)

   Pod moim tekstem z 17 sierpnia 2023 roku pt. To już 26 lat, swój komentarz zamieścił jakiś Anonim, który jest funkcjonariuszem z krakowskiego Archiwum X, co wprost wynika z treści komentarza. Nie będę go tu w całości przytaczał, ponieważ każdy może go sobie w oryginale przeczytać obok i ograniczę się tylko do tego, ca ja mam w związku z tym do powiedzenia. Stare porzekadło mówi, uderz w stół, a nożyce się odezwą ... no i odezwały się. Szkoda tylko, że anonimowo, ale akurat jestem w stanie to zrozumieć, ponieważ aby pisać pod własnym nazwiskiem, trzeba mieć jednak szczyptę cywilnej odwagi. Dla potrzeb tego tekstu nadam mu ksywę „Roztropek” jako skrót od Chłopka roztropka1, albowiem mądrości jakimi się popisał, nie przywodzą mi na myśl bardzie trafnego określenia.

                                                                                                              * * *

Mark Twain swego czasu napisał, że lepiej jest nie odzywać się wcale i wydać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości. Tekst „Roztropka” zdecydowanie potwierdza trafność spostrzeżenia tego znanego na całym świecie pisarza.

Mój adwersarz, jak sam zaznaczył, „zaczął od początku”, więc ja dla odmiany zacznę od końca, co jest reakcją na post scriptum, w którym napisał:

Nie interesuje mnie kwestia publikacji a jedynie przekaz do pana.” 

Otóż gdyby faktycznie nie był zainteresowanym publikacją swych grafomańskich wypocin, to napisałby do mnie korzystając z poczty elektronicznej. A jeżeli nie zna adresu mojej skrzynki pocztowej, to mógł skorzystać z porady jakiegoś kolegi bardziej oblatanego „w temacie”, który mu podpowiedziałby, że adres ten znajduje się też na mojej stronie, z której przecież sam tu korzysta.

Dalej pisze:

Mam nadzieje ze zrozumie pan powyższe gdyż starałem się pisać dostosowując się do pana”

Zdanie to świadczy przede wszystkim o totalnym braku kultury osobistej, ale się jakoś temu nie dziwię, ponieważ mam świadomość tego, że ktoś kto nie potrafi poprawnie pisać (a zapewne i mówić) w ojczystym języku, jakimś szczególnym ilorazem IQ pochwalić się nie może. Opublikowane wypociny snadnie dowodzą, że ich autor z językiem polskim ma wielkie problemy, co jego polonistce zapewne chluby nie przynosi. Natomiast użyte w tekście tzw. formy grzecznościowe dowodzą, że mam do czynienia z prostakiem, co brak kultury w jakimś sensie może tłumaczyć. Albo ze zwykłym chamem, który chce mi w tak prymitywny sposób okazać swe lekceważenie.

Ale ad rem. Rzeczony „Roztropek” pisze:

Nie jest pan jedyna osoba na tym forum znająca cały materiał dowodowy jak i operacyjny. Ba rzekłbym ze mam znacznie większa wiedzę nizli pan bo aktualna. 

Nie mam żadnych wątpliwości, że „Roztropek” na temat tego co od trzech lat wyprawiają w tej sprawie, wie więcej niż ja, ale to nie zaprzecza temu, że i ja jakąś konkretną wiedzę posiadam. I dobrze wiem (bo mam twarde dowody), co krakowscy fachmani wyprawiali w gospodarstwie pana Roberta M. i tzw. „Jagodzianki” zamieszkałych w Łężycach, co robili nad stawem w Złotnie i na stokach góry Narożnik, albo co robili w mieszkaniu pana Wiktora B. i czym się to skończyło. A nawet kogo ponownie przesłuchiwali po 23 latach od zdarzenia, jakby się jakichś rewelacji spodziewali. Nie będę się powtarzał, ponieważ wielokrotnie na ten temat pisałem, przywołując opinię wyrażane przez fachowców z zakresy psychologii. Oni tam wszędzie szukali broni, z której zastrzelono studentów, co bez wątpliwości dowodzi, że kręcą się jak ekskrementy w szambie, do którego zresztą zaglądali. Taka to ich aktualna wiedza. Macając na oślep tu i tam, nawet do mnie trafili, aby tych dowodów u mnie szukać. Jak bardzo trzeba być zdeterminowanym brakiem sukcesu, aby na tak idiotyczny i bezprawny pomysł wpaść. Tak więc "Roztropku" twoja wiedza na pewno masz "znacznie większa wiedza", bo wiesz kto tam u was ma tak kreatywny umysł. Ale twoja (wasza)wiedza na temat sprawców jest zerowa. I to słychać, widać i czuć.  

I dobrze wiem, że to wszystko co w tej sprawie robiliście dało efekty, które w rezultacie w buty musieliście sobie w włożyć, ponieważ podjęte czynności nie miały żadnego uzasadnienia faktycznego. A to co tam robiliście, było wg mnie usprawiedliwieniem dla wielokrotnych pobytów w uzdrowisku Kudowa Zdrój. Pobytów na tak zwany krzywy ryj, albowiem wszelkie koszty tego rodzaju pokrywane z naszych podatków.

Tak więc śmiem twierdzić, że ta „aktualna” wiedza jaką chwali się „Roztropek”, dotyczy tego co robią, a nie tego co się 17 sierpnia 1997 roku na Narożniku wydarzyło. Bo o tym co się tam wydarzyło (i co myśmy wówczas robili) wiedzą dzięki temu, co zostało przez nas ustalone. Gdyby ta tajemna wiedza miała jakiekolwiek znaczenie dowodowe to sprawcy, czy sprawca, powinni już oglądać niebo spoza więziennych krat. Przypomnę, że nie ja jestem autorem powiedzenia „Po owocach ich poznacie”,2 Zdecydowanie i w dobrej wierze zachęcam więc do skorzystania z rady cytowanego na wstępie Marka Twaina.

Powiem bardzo kolokwialnie, że g … „Roztropku” wiecie, ponieważ wszystko to co wiecie, opiera się na naszych materiałach operacyjnych i procesowych, co zresztą sam „Roztropku” nieroztropnie przyznajesz i dlatego z uwagi na brak jakichkolwiek nowych osiągnieć, ciągle trzymacie rękę w nocniku, czyli w tym szambie, którego opróżnienie niczego wam nie dało. Bo gdyby coś dało, to Dariusz Z. przed świdnickim sądem nie odpowiadałby tylko za udział, (współudział, pomocnictwo) w zabójstwie małżeństwa z Kudowy. Więc w dalszym ciągu nie macie żadnych dowodów, czyli wiecie, tyle, ile się dzięki nam dowiedzieliście.

Dalej:

Spojrzałem na pańskie życie zawodowe i nie mogę powiedzieć rękę ma pan lekka zreszta nawet fajnie się czytało niektóre notatki (...).” 

Niewątpliwe rzeczony „Roztropek” ma istotne kłopoty z zakresu komunikacji interpersonalnej, wynikające niewątpliwie z braku lub znacznego ograniczenia zdolności do prawidłowego oraz logicznego formułowania myśli, przelewanych „na papier” (czyt. dysgrafia). Rodzi to pewne kłopoty z prawidłowym odczytaniem sensu tego bełkotu. Ale postaram się na to, mimo wszystko, odpowiedzieć, chociaż absolutnie nie jestem w stanie zrozumieć, jaki związek z moim życiem zawodowym ma „lekkość mojej ręki”? No cóż, niech odkrycie to zostanie tajemnicą jego myślowych meandrów. Odniosę się więc do tego fragmentu: 

Spojrzałem na pańskie życie zawodowe”. 

A w jakiż to sposób, „Roztropku”, mogłeś „spojrzeć” na moje życie zawodowe? Otóż ja wiem doskonale, jak to zrobiłeś. Po prostu dopuściłeś się przestępstwa naruszenia moich chronionych prawem danych dotyczących dóbr osobistych, zapoznając się z bezprawnie pobranymi z KWP we Wrocławiu aktami personalnymi. Czego zresztą wam nie odpuszczę. Do czego one były wam potrzebne? Jakich dowodów w sprawie zabójstwa studentów nich szukaliście? Nie, wy nie szukaliście tam żadnych dowodów tylko jakichkolwiek informacji, na bazie których moglibyście zmontować jakieś podłe działania, wymierzone w moją osobę lub moją rodzinę. Wszystkiego mogę się więc spodziewać, zwłaszcza po tym, co zrobiliście Bogusławowi P., byłemu naczelnikowi wydziału kryminalnego w Komendzie Powiatowej w Dąbrowie Tarnowskiej.3

Pochwały „Roztropka” dotyczące przystępności tego co pisałem, absolutnie mnie nie cieszą, ponieważ pochwała ze strony jakiegokolwiek chłopka roztropka jest dla mnie kłopotliwa, ale podzielam zdanie Erazma z Rotterdamu, który pisał, że „ona [głupota - JB} ma prawo się wymądrzać.” No cóż … nie można tego nikomu zabronić.

W cytowanym wyżej zdaniu autor odnosi się też do jakichś moich notatek, co rozumiem, że chodzi mu o wszystkie moje notatki, jakie mi 31 sierpnia 2022 roku bezprawnie (bo bez podstawy faktycznej) zabrali, a on z polecenia służbowego analizuje je, szukając w nich dowodów zbrodni (a jednak u mnie). Ale chyba niekoniecznie tak może być, ponieważ dalej zabełkotał.

(…) inne już było kopiuj wklej szacun bo na maszynie czy tez ręcznie to spore wyzwanie

Więc chyba jednak chodzi o moje teksty, jakie publikowałem nie tylko tu na mojej stronie, ale w ogóle w Necie, co z uwagi na wspomniane ograniczenia (dysgrafia) "Roztropek" nie był w stanie w sposób prawidłowy określić i internetowe posty na tym Forum nazwał notatkami.

Następnie:

W mordorze wydarzyło się coś o czym nie ma pan bladego pojęcia a nic o tym pan nie wie gdyż szanujemy starsze osoby i wystarczyło jej wrażeń podczas czynności”..  

Przyznam, że po tej intelektualnie głębokiej myśli szczęka tak mi opadła, iż obawiałem się, że jeszcze trochę, a będę musiał iść do chirurga szczękowego.

Najpierw muszę zająć się tym „mordorem”. Używając tego słowa, autor zapewne chciał się pochwalić, że czytał Tolkiena, a więc że jest bardzo oczytany. Ja bajek Tolkiena nie czytałem i nie czytam, albowiem pasjonuje mnie bardziej poważna literatura, więc bajki pozostawiam dzieciom. Wiem jednakże, – no bo trochę się człowiek orientuje w tym i owym - że Mordor to wymyślona (na pewno alegoryczna) kraina zła i ciemności. I teraz się zastanawiam, czy tym „mordorem” w rozumieniu "Roztropka" jest szczyt Narożnika i jego okolice, czy też gospodarstwo „Jagodzianki”, która po wizycie krakowskich archeologów zbrodni była tak zastraszona, że na ten temat nie była w stanie wydusić z siebie żadnego słowa.

Na tą drugą ewentualność wskazuje drugi człon tego zdania (nic o tym pan nie wie gdyż szanujemy starsze osoby i wystarczyło jej wrażeń podczas czynności), w którym z powodu swej nieporadności intelektualnej autor przyznał, że ich wizyta miała jakiś bardzo gwałtowny i nieprzyjemny charakter. I z tym się zgadzam, ale od razu pytam się, co dalej? Czy tak stresujące przeszukanie i inne czynności doprowadziły do ustalenia sprawców, lub postawienia pani „Jagodziance” jakichkolwiek zarzutów? Jeżeli tak, to dlaczego nic dalej się w tej sprawie nie dzieje?

A może język nie jest zbyt giętki, aby wyrazić to, co głowa myśli? Przywołam tu wieszcza z nadzieją (oby nie płonną), że gość od „mordoru” zrozumie, o co mi chodzi.

(…) chodzi mi o to aby język giętki

Powiedział wszystko, co pomyśli głowa (…)  

Przeczytałem kiedyś, że Juliusz Słowacki jako znamienity mistrz słowa zdawał sobie sprawę z tego, że precyzyjne i poprawne przelewanie własnych myśli na papier, nie jest łatwą sztuką, bo nasz język ojczysty ma bardzo bogatą historię, która zapisała się w jego ortografii, fleksji, składni, fonetyce, frazeologii oraz leksyce.

No cóż, nie każdy to potrafi, ale jak nie potrafisz, to nie pchaj się na afisz – powiedzenie to pamiętam jeszcze z czasów mojej edukacji w szkole podstawowej.

Wracam do „mordoru”.

Jeżeli mam rację, to ze smutkiem muszę skonstatować, że autor tego napastliwego komentarza nie ma pojęcie, że miejsce gdzie mieszka pani „Jagodzianka” zwane jest MOGADOREM i z MORDOREM nie ma nic wspólnego. Wyszło więc szydło z worka i już wiem jak bardzo ta sprawa znana jest tym, którzy głoszą, że Bartkiewicz nawet czegoś tam nie potrafił zorganizować, a oni sprawcę już za połę kurtki trzymają. Ale zdaje mi się, że jedynie w jakichś snach mokrych.

Ubawiłem się tym „mordorem” ponieważ pozwala na przypuszczenie, iż „Roztropek” nie zna współczesnego polskiego znaczenia tego słowa. Więc śpieszę go powiadomić, że:

Słowem mordor określa się potocznie toaletę, ubikację. Jest to sformułowanie o negatywnym wydźwięku, mające podkreślić zazwyczaj niezbyt przyjemne warunki zapachowe panujące w tym pomieszczeniu.”  

Nie dziwię się więc wcale reakcji pani „Jagodzianki” na "smród" podjętych wobec niej działań, ale zaskakuje mnie ta niespodziewana szczerość „Roztropka”.

I kolejna „perełka”:

O pańskich błędach niedociągnięciach świadczą min. panskie notatki. Kolokwialnie mówiąc sam się pan podpierd… nie pojmuje jak mając tylu ludzi i sprzętu zrobił pan nagonkę z której uciekła panu zwierzyna z powrotem do lasu (...) podobnych wtop zaliczył pan wiele(...)”. 

No cóż, mógłbym powiedzieć, że człowiek, który nie robi błędów, zwykle nie robi niczego, ale aforyzm ten akurat tu nie pasuje. Bo i my (ja) faktycznie popełnialiśmy różne błędy, ale dzisiejsi archeolodzy zbrodni zapewne też je popełniają, lecz różnica polega na tym, że ja jestem w stanie się do nich publicznie przyznać, bo mam odwagę o nich mówić i pisać. Szkoda, że tylko ja. A robienie mi z tego tytułu jakichkolwiek zarzutów lub wymówek, świadczy nie o mnie, ale o ich autorze.

A teraz kwiatek szczególny, bo nie jakaś NAGONKA ale ZASADZKA była przez nas zaplanowana, chociaż w sposób, któremu się sprzeciwiałem. Ale tego z materiałów operacyjnych „Roztropek” nie mógł się dowiedzieć, bo są to dokumenty opisujące fakty, a nie pamiętnik zawierający jakieś moje, czy kogokolwiek innego, rozterki. Rozmowy dotyczące tej akcji (i wszystkich innych spraw) nie były protokołowane, a istniejące dokumenty dotyczą tylko podjętych decyzji. Ot i wszystko, a to co „Roztropek” napisał, świadczy tylko o tym, że o prawdziwej policyjnej robocie (zwłaszcza operacyjnej) nie ma zielonego pojęcia. Więc na tym poprzestanę.

Ale on brnie dalej.

(…) podobnych wtop zaliczył pan wiele odbijał piłeczki i obrażał pana jak to czyni pan w stosunku do nas bo jestem dobrze wychowana osoba i słoma z butów mi nie wystaje wiec na na koniec powiem ze naprawiliśmy to co pan zepsuł i wiemy kogo szukamy (…)”

Racz zważyć „Roztropku”, że ja was nie obrażam, tylko piszę o was krytycznie i prześmiewczo. Gdybym w czymkolwiek was obraził, to zapewne miałbym już proces o naruszenie dóbr osobistych. A ja zgodnie z obowiązującymi przepisami mam prawo do głoszenia swoich opinii, nawet jeżeli są one w jakimś stopniu ośmieszające.4 Ale przypomnę, że najłatwiej jest ośmieszyć samego siebie, więc znów proponuje zachowywać się tak, jak radzi Mark Twain.

Jeżeli chodzi zaś o prawdziwą obrazę, to nie kto inny, ale właśnie wy mnie obraziliście, plując mi w twarz przez to, że wleźliście do mojego mieszkania jak do meliny jakiegoś kryminalisty. A ja jestem (wprawdzie już emerytowanym) oficerem polskiej Policji i nie pozwalam sobie na to, aby mnie byle kto obrażał, a tym bardziej przedstawiciele organów ścigania.

No i prawie na koniec.

Pan zapewne by wszystko wypaplał jak czyni pan do tej pory. (…) Pozdrowienia dla okolicznych wiewiórek. Zawsze przyjdą jak człowiek je żeby cos im wpadło. Nawet w hotelu nie dają spokoju. (…)”

To o czym piszę, „Roztropek” nazywa paplaniem, co dowodnie świadczy, że oddaje się wyłącznie lekturze książek autorstwa Tolkiena i innych pokrewnych mu autorów. Widać, że nie sięga np. do książek w których autorzy opisują różne ponure zbrodnie kryminalne i prowadzone śledztwa, nie zawsze wykryte (np. zabójstwo Jaroszewicza i jego żony, zabójstwo gen. Papały, zabójstwo Pershinga, Jarosława Ziętary >do 2022 r< i wiele wiele innych), albo te niby wykryte, jak w przypadku śledztwa w sprawie „Skóry”, które zakończyło się wątpliwym sukcesem krakowskich fachmanów. Taki to sukces, że po wielu już miesiącach sąd nie jest w stanie sporządzić uzasadnienia wyroku, wiedząc, że się on w Sądzie Najwyższym nie obroni. Widać więc wyraźnie, że nie ma zielonego pojęcia co piszą i ustalają dziennikarze w sprawie Iwony Wieczorek czy Iwony Cygan. Zwłaszcza sprawa Iwony Cygan.5

A o tym co robicie w Kudowie, sam z kolegami „Roztropek” papla nie tylko w sali restauracyjnej, nie zważając na to, że w tym samym czasie przebywają tam inni ludzie, niekoniecznie z obsługi. Mam więc z tego tytułu radę, aby w miejscach publicznych język trzymać na wodzy, zwłaszcza jak się czegoś napije. Bo robota operacyjna to naprawdę bardzo trudny i wymagający kawałek chleba, o czym zdaje się, że „Roztropek” ma również blade pojęcie.

I moja ostania uwaga.

Zastanawiam się, czy wypisując wspomniane dyrdymały „Roztropek” korzystał w zaciszu domowym z prywatnego komputera, czy też wpis ten jest efektem polecenia służbowego, a wiec i komputer służbowy. Ale nie to jest aż tak ważne. Ważne jest to, że ten jego, pożal się boże komentarz, może teraz przeczytać któryś z jego przełożonych i nie myślę, aby był z tego zadowolony. Więc jeżeli nie chcesz chłopie mieć kłopotów, to pisz do mnie na moją skrzynkę pocztową. Ja dyskretny jestem.

2 Patrz Mt 7,17-20.

2569078