Janusz "Bartek" Bartkiewicz

TRYBUNA MYŚLI NIESKRĘPOWANEJ

poniedziałek, 24 lipiec 2023 13:59

Prokurator pilnie poszukiwany ...

  •  
Oceń artykuł
(21 głosów)

   Właśnie przed chwilą przeczytałem na Onecie artykuł Mateusza Baczyńskiego „Zadziwiające zeznania szefa Archiwum X ws. zabójstwa Iwony Cygan. "Opracowałem teorię śladów na duszy ludzkiej"1, który mówiąc prawdę wprowadził mnie w stan osłupienia.

Sprawą zabójstwa Iwony Cygan interesowałem się raczej średnio, zajęty innymi historiami kryminalnymi jakie rozgrywały się w okolicach miejsca, w którym od wielu już lat mieszkam. Tą historią bliżej zainteresowałem się w momencie, w którym los zetknął mnie z radosną kryminalną twórczością krakowskich archeologów zbrodni w postaci prokuratora Piotra Krupińskiego i dowodzonej przez niego ekipy z krakowskiej Komendy Wojewódzkiej Policji. Siłą rzeczy zacząłem poszukiwać informacji dot. tak zwanej sprawy „Skóry”, zabójstwa Iwony Wieczorek i Iwony Cygan, bo o tych sprawach media od lat piszą i za każdym razem w sensacyjnym tonie. I im więcej o tym czytałem, tym większe zdziwienie mnie ogarniało, ale tylko do czasu. Bo po jakimś czasie te wszystkie sukcesy tychże archeologów zbrodni zacząłem odbierać tak, jak odbiera się kabaretowe numery. Jedne swym poziomem wywołują jedynie zażenowania, inne rodzą perlisty śmiech.

Nie muszę dodawać, że za każdym razem kiedy coś na temat działania krakowskich archeologów zbrodni czytam lub słucham, obie tego typu reakcje były i są jak najbardziej usprawiedliwione.

Michalcowe ślady na duszy 

Pojęcie śladu na duszy Michalec zerżnął z Platona, tylko biedaczysko nie zauważył, że są to jedynie rozważania filozoficzne i w kryminalistyce nie mają żadnego znaczenia, czyli są nic niewarte.

Jestem całkowicie przekonany, że gdybym w jakiejkolwiek sprawie na takich "śladach" zechciałbym oprzeć materiał dowodowy i doprowadzić do zatrzymania sprawcy (czy sprawców), to zarówno komendant Mucha jak i jego zastępca Tusiński dobrotliwie zaproponowaliby mi natychmiastowe złożenie raportu o miesięczny urlop, abym sobie na nim wypoczął i umysł z różnych bzdur oczyścił. Być może daliby mi też polecenie, abym postarał się o skierowanie do Specjalistycznego Szpitala MSWiA Cieplicach, gdzie sterani robotą policjanci przechodzili psychiatryczną rehabilitację i rekonwalescencję, co zresztą w przyszłości skutkowało zwiększeniem o 5% podstawy ich emerytur.

Fałszowanie zeznań świadków

To co ujawnił emerytowany policjant będący świadkiem incognito nr 17 to naprawdę woła o pomstę do nieba, ale przede wszystkim prosi się o odważnego prokuratora, który postawiłby tym panom zarzuty kryminalne. Nie wiem kiedy te przesłuchania miały miejsce i czy się już nie zdążyły przedawnić, ale bardzo bym się cieszył, gdyby się okazało, że ci policjanci wnieśli pozwy cywilne (czy nawet pozew zbiorowy) o naruszenie dobrego imienia i o wysokie odszkodowanie i zadośćuczynienie.

Kiedy jednak przeczytałem o tym, co na temat byłego szefa krakowskiego Archiwum X oraz prokuratora Piotra Krupińskiego ujawnił przesłuchiwany przez sąd Andrzej W. były już świadek incognito (nr 17), włosy stanęły mi dęba. Wprawdzie wcześniej wiele się naczytałem o dziwnych metodach prokuratora Krupińskiego, czego zresztą osobiście doświadczyłem 31 sierpnia 2022 roku i doświadczam do dnia dzisiejszego, ale takich numerów jednak się absolutnie nie spodziewałem. Nie były mi one tak całkowicie obce, ponieważ wiele się naczytałem o sposobie dokumentowania zeznań ludzi przesłuchiwanych przez Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w latach 1944-1954, ale aby takie coś mogło mieć miejsce – i jak dotychczas bezkarnie – w Polsce XXI wieku, członku Unii Europejskiej, nawet mi do łowy nie przychodziło.

Oddają głos Mateuszowi Baczyńskiemu:

(…) Na ławie oskarżonych zasiada też m.in. dziewięciu funkcjonariuszy z komisariatu w Szczucinie, których prokuratura oskarżyła o mataczenie. Zdaniem śledczych mieli oni chronić zabójców Iwony Cygan. Cała teoria opierała się na zeznaniach świadka incognito nr 17. W trakcie przesłuchania w prokuraturze miał powiedzieć, że poinformował wskazanych policjantów o tym, kogo mieszkańcy typują na zabójców Iwony Cygan, a ci nic z tym nie zrobili. To wystarczyło prokuraturze, żeby wymienionym funkcjonariuszom postawić zarzuty i wsadzić na 15 miesięcy do aresztu.

W grudniu 2022 r. doszło jednak do niespodziewanego zwrotu akcji. Na rozprawę został wezwany Andrzej W., były policjant ze Szczucina. Niespodziewanie wyznał, że jest świadkiem incognito nr 17, ale chciałby zrezygnować z tego statusu. Stwierdził, że szef małopolskiej Prokuratury Krajowej Piotr Krupiński i szef Archiwum X Bogdan Michalec zmusili go do tego, aby zeznawał anonimowo, a jego słowa zostały zmanipulowane – on jedynie wymienił nazwiska policjantów, którzy pracowali wówczas w komisariacie w Szczucinie i nie miało to żadnego związku z tuszowaniem sprawy.

Oto obszerny fragment zeznań Andrzeja W.:

Prokurator Krupiński oświadczył, że zostanę przesłuchany jako świadek incognito. Nie wyrażałem na to zgody, bo powiedziałem, że to samo mam do powiedzenia, jako zwykły świadek. Zaczęli mnie przesłuchiwać razem z Bogdanem Michalcem dopiero po około pół godziny, bo nie chciałem się zgodzić na przesłuchanie. Oni jednak oświadczyli, że jestem 17. świadkiem incognito i dali mi do podpisania pouczenie, które następnie zabrali, żeby – jak stwierdzili – nie wpadło w niepowołane ręce. Wtedy zaczęło się przesłuchanie.

Pytano mnie, czy rozmawiałem z innymi policjantami z komisariatu na temat zabójstwa. Odpowiedziałem, że po pojawieniu się artykułów w prasie i programów w telewizji, mówiono w Szczucinie o sprawie i takie wzmianki mogły pojawić się też w komisariacie. Kazano wymienić mi, z kim na ten temat rozmawiałem. Oświadczyłem, że nie jestem w stanie sobie teraz tego przypomnieć. Wtedy prokurator kazał mi wymienić wszystkich, z którymi pracowałem od czasu zabójstwa Iwony Cygan. Jak kogoś zapomniałem, to prokurator miał ich spisanych na kartce i mi podpowiadał.

W pewnym momencie prokurator Krupiński stwierdził, że jest już spóźniony i musi wyjść, razem z nim wyszedł naczelnik Archiwum X. Mnie zostawiono z panią sekretarką, której polecono, żebym przeczytał i podpisał protokół przesłuchania, a potem ona może mnie wypuścić. Nie wszystko się zgadzało w tym protokole, ale wiedziałem, że będę wezwany jeszcze na drugie przesłuchanie, więc wtedy to sprostuję.

Na kolejnym przesłuchaniu nie było już prokuratora Krupińskiego, ale był naczelnik Archiwum X i jakiś inny prokurator. Na wstępie oświadczyłem, że chcę być przesłuchany nie jako świadek incognito, ale jako zwykły świadek. Usłyszałem, że jest to niemożliwe, bo skoro raz byłem przesłuchany jako świadek incognito, to musi tak już zostać.

To przesłuchanie wyglądało inaczej niż pierwsze. To co mówiłem, było protokołowane. Na pierwszym przesłuchaniu moje słowa przechodziły przez prokuratora Krupińskiego, który stwierdzał napiszemy tak, albo napiszemy tak. Na przykład pytał mnie, z którymi policjantami rozmawiałem, powiedziałem, że nie wiem, to zapytał mnie, z jakimi pracowałem, a w protokole zostało napisane, że z nimi rozmawiałem.

Temu drugiemu prokuratorowi powiedziałem, że chcę to wyjaśnić i sprostować. Wyraził na to zgodę, ale w międzyczasie naczelnik Archiwum X przekonywał mnie, żebym niczego w protokole nie zmieniał. Oświadczyłem, że to co jest w protokole to nieprawda, więc jak wyjdę na ulicę i spojrzę tym ludziom w oczy? Naczelnik powiedział mi, że już jestem na emeryturze, żebym sobie wyjechał za granicę, a jak wrócę, to już o mnie zapomną.

Ja zacząłem jednak prostować wszystko, co mi się nie podobało, jednak naczelnik Archiwum X polecił prokuratorowi przerwać przesłuchanie. Stwierdził, że ja się dzisiaj nie nadaję do przesłuchania. [...] Naczelnikowi Archiwum X nie podobało się to, że zacząłem prostować niejasności z poprzedniego przesłuchania. Chodziło o to, abym nie zmieniał swoich zeznań.

Oskarżeni policjanci byli wstrząśnięci tym, co usłyszeli. – To przechodzi ludzkie pojęcie. Zniszczono nam życie i wsadzono do aresztu na 15 miesięcy na podstawie zmyślonych zeznań. Wciąż nie możemy się otrząsnąć po tym, co usłyszeliśmy – powiedział w rozmowie z Onetem jeden z funkcjonariuszy. (…)”

                                                                                                                                        ***

Przyznaję, że to co ujawnił ten były funkcjonariusz naprawdę woła o pomstę do nieba, ale przede wszystkim prosi się o odważnego prokuratora, który postawiłby tym panom zarzuty kryminalne. Nie wiem kiedy te przesłuchania miały miejsce i czy się już nie zdążyły przedawnić, ale bardzo bym się cieszył, gdyby się okazało, że ci policjanci wnieśli pozwy cywilne (czy nawet pozew zbiorowy) o naruszenie dobrego imienia i o wysokie odszkodowanie i zadośćuczynienie.

Po lekturze tego niewielkiego wycinka zeznań Andrzeja W. przestałem się absolutnie dziwić tremu, co prokurator Krupiński i jego ekipa wyprawia w sprawie Narożnika. Co wyprawiała w stosunku do pani „Jagodzianki” i Roberta M. z Łężyc oraz w stosunku do mnie i pana Wiktora B. spod Lublina.

Zapamiętane będą słowa i czyny ... – pozwolę sobie dokonać niewielkiej trawestacji znanego wiersza Czesława Miłosza, odpuszczając sobie jego dalszą część.

Użyty obrazek pochodzi ze strony: http://babagra.pl/wp-content/uploads/2009/11/gnom1.jpg 

1 O tej epokowej teorii Michalca napiszę w innym miejscu.

2569105