CHANUKOWE ŚWIECE
Wczoraj w sejmie miała miejsce podniosła żydowska religijna uroczystość ponownego zapalenia chanukowych świec, które symbolizują światło pokoju i dobroci. Uroczystość powtórzono, ponieważ w dniu poprzedzającym poseł na sejm z Konfederacji o nazwisku Braun, dopuścił się faszystowskiego ataku na menorę z palącymi się chanukowymi świecami, które zgasił przeciwpożarową gaśnicą.
W uroczystościach brali przedstawiciele najwyższych władz państwowych III RP, w tym milczący Andrzej Duda, którego mina świadczyła, że akt zapalania kolejnych świec radości w nim nie wzbudzał.
Mam świadomość, że tak upubliczniony przebieg związany z żydowskim świętem, miał pokazać światu, że Polska nie godzi się na wszelkiego rodzaju antysemickie faszystowskie ekscesy i odstępuje od pobłażania im, co miało miejsce w czasach (na szczęście minionych) panoszenia się w Polsce kaczyzmu.
Jest tylko jedno ale …
W momencie, kiedy te chanukowe świece zapalano, w Gazie pod izraelskim bombami i rakietami dalej ginęli ludzie, w tym dzieci, i nikt się nawet o tym nie zająknął. Tak jakby ta tragedia była tylko komputerową grą, nie wartą słowa komentarza.
I na tym polega niesamowity cynizm polskich (obecnych) władz, które nie miały odwagi w tym doniosłym żydowskim świecie „pokoju i dobroci”, o życie palestyńskich dzieci i ich rodziców się upomnieć.
Dla mnie jest to hańbiące zachowanie.
Nie wiem … może właśnie o tym myślał Andrzej Duda i dlatego miał minę taką, jaka rzuciła mi się w oczy? Dobrze by to o nim świadczyło.