Janusz "Bartek" Bartkiewicz

TRYBUNA MYŚLI NIESKRĘPOWANEJ

niedziela, 27 październik 2024 15:23

Z TEJ MĄKI CHLEBA NIE BĘDZIE

  •  
Oceń artykuł
(3 głosów)

 

   Nie popadając w jakieś megalomańskie klimaty, powiem tylko tyle, że nie bardzo chce mi się wierzyć w to, że podlegli Prokuratorowi Generalnemu prokuratorzy dokładnie przebadali każdy kolejny wątek, pojawiający się w dziennikarskich reportażach, bo gdyby tak postępowali, to ich uwadze nie powinien umknąć fakt, że wszystko to, co redaktorzy pisali bądź co pokazywali, wszystko to miało tylko jedno źródło. Tym źródłem była moja skromna osoba, której jednak minister Bodnar na spotkanie nie zaprosił, chociaż to ja w 2020 roku w wałbrzyskim tygodniku DB 2010 opublikowałem 17 odcinków tekstu poświęconego historii Wojciecha Pyłki, złapanego w sidła prawa. Taki też tytuł nadałem temu prasowemu serialowi, ponieważ uważałem i nadal uważam, że na jego życiu zatrzasnęły się stalowe sidła, które jak każdy wie, służą kłusownikom do brutalnego łapania zwierzyny. W tym przypadku taką zwierzyną okazał się Wojtek, który w padł w owe sidła prawa.

Nie wierzę w zapewnienia Adama Bodnara o szczególnej trosce, z jaką się nad aktami tej sprawy pochylali zarówno prokuratorzy i sędziowie, bo przypominam sobie, że z taką samą troską nad sprawą Tomasza Komendy pochylali się sędziowie sądów odwoławczych i samego Sadu Najwyższego, aż do czasu, kiedy po 18 latach odsiadki okazało się, że jednak został on skazany na podstawie błędnej opinii biegłych, co zostało ustalone nie wskutek mrówczej pracy prokuratorów i sędziów, tylko w efekcie medialnego nacisku dziennikarzy opierających się na ustalenia jednego byłego policjanta i jednego dociekliwego dziennikarza.

Różnica pomiędzy Tomaszem Komenda a Wojciechem Pyłka polega na tym, że ten drugi został skazany bez żadnego dowodu jego winy, bo jedynym, na czym opierało się oskarżenie, było samooskarżenie i pomówienie mającego psychiczne zaburzenie człowieka, na którego policjanci wywarli taką presję psychiczną, że bez żadnego dowodu przyznał się do zabójstwa i jeszcze pogrążył kilka innych osób. Później to wszystko odwołał, ale takie numery w polskich sądach „nie przechodzą” i żadne wycofanie wcześniejszych zeznań na paniach i panach w sędziowskich togach żadnego wrażenia już nie robi.

Jednak czegoś takiego prokuratorzy podlegli Adamowi Bodnarowi nie dostrzegli, chociaż tak dokładnie studiowali kartka po kartce wszystkie tomy akt. Widać analizowaliśmy jakieś różne akta procesowe.

Jak wynika z informacji przekazanej dziennikarzom na spotkaniu z Bodnarem 24 października 2024 w Prokuraturze Krajowej, obrońca Wojciecha Pyłki złożył zawiadomienie dotyczące zabójstwa Janusza Leszczyńskiego, w którym jako sprawcę wskazał konkretnie, czyli imiennie oznaczoną osobę. Na podstawie tego zawiadomienia Prokuratura Rejonowa w Wałbrzychu wszczęła 2 października br. postępowanie. Prawdopodobnie chodzi o postępowanie sprawdzające [art. 307 § 1 zd. 2 k.p.k.], które ma wyjaśnić, czy uzasadnione jest wszczęcie śledztwa, czy też należy wydać postanowienie o jego odmowie. Postępowanie to musi być zakończone w ciągu 30 dni od daty złożenia zawiadomienia, czyli już niedługo dowiemy się, czym się to skończy. A ja stawiam dolary przeciw bananom, że skończy się odmową, ponieważ NIESTETY z tej mąki chleba nie będzie.

Dlaczego? Ano dlatego, że wiem, o kogo chodzi, ale dla dobra postępowania przygotowawczego nie chcę tego ujawnić, aczkolwiek mógłbym, bo moja wiedza pochodzi ze źródeł pozaprocesowych, a więc jej ujawnienie nie można podciągnąć pod ujawnienie informacji objętej tajemnicą śledztwa.

Pisząc te słowa, apeluję jednocześnie do Prokuratora Krajowego, aby nie wysyłał do mnie policjantów w celu „zabezpieczenia informacji” mogących mieć znaczenie dowodowe, bo ja takich informacji nie posiadam. Ostatnia taka wizyta [31.08.2022] z postanowieniem przeszukania mojego mieszkania, podpisanego przez prokuratora Piotra Krupińskiego z zamiejscowego wydziału Prokuratury Krajowej w Krakowie, kosztowała mnie ponad 24 tysiące zł, które przyjdzie czas, trzeba będzie mi zwrócić. Ale to już zupełnie inna bajka, o której Prokurator Generalny i Krajowy powinni wiedzieć, bo już 4 miesiące czekam na odpowiedź [dwa pisma] w tej sprawie. A po 13 grudnia 2024 miało być tak pięknie ...

Wiem również, kiedy i w jaki sposób wiedza o nowym domniemanym sprawcy zabójstwa została zdobyta, więc mogę bez wgłębiania się w szczegóły stwierdzić, że pochodzi od osoby, która z mocy prawa może odmówić składania zeznań [art.115 § 11 k.k.] z uwagi na charakter więzi łączących go z domniemanym zabójcą Leszczyńskiego. Poza tą wiedzą wskazaną w zawiadomieniu, jak się domyślam, zawiadamiający nie dysponuje żadnymi innymi dowodami, a więc rodzi się nam sytuacja à rebours wyjaśnień Bogdana K. obciążających Wojciecha Pyłkę. Bo Wojciech Pyłka – co muszę raz jeszcze przypomnieć – został skazany tylko i wyłącznie na podstawie jego pomówienia, z którego się zresztą wycofał.

Ponadto nie ma on takiego szczęścia jak Tomasz Komenda, który znalazł obrońcę w osobie prof. Zbigniewa Ćwiąkalskiego i w udzielającym mu wszelkiego możliwego wsparcia dziennikarza z TVN24 Grzegorza Głuszaka ściśle współpracującego z funkcjonariuszem CBŚ Remigiuszem Korejwo i dwoma jego kolegami z wydziału dochodzeniowo-śledczego, którym zależało nie na statystyce, ale na tym, aby za kraty trafił prawdziwy zbrodniarz, a nie ktoś, kto przez przypadek trafił w sidła.

https://walbrzych.wyborcza.pl/walbrzych/7,178336,31411971,wiemy-co-postanowil-adam-bodnar-ws-kasacji-wyroku-25-lat.html

 

2632657