Janusz "Bartek" Bartkiewicz

TRYBUNA MYŚLI NIESKRĘPOWANEJ

niedziela, 19 luty 2023 20:02

A jak nie potrafisz nie pchaj się na afisz

  •  
Oceń artykuł
(8 głosów)

    Zakończyłem segregację materiału dokumentalnego, jaki powstał już po 31 sierpnia 2022 roku, w którym to dniu – jak wiadomo – „spece z Krakowa” bezpodstawnie, a więc i bezprawnie, przywłaszczyli sobie całą moją dokumentację źródłową, zgromadzoną przeze mnie w latach 1968 – 2022. Tak więc wykorzystując to, co udało mi się – również dzięki pomocy uczestników tego Forum1 - odzyskać, jak i to co zostało udokumentowane już po 31 sierpnia (wszystko na legalu prokuratorze Krupiński, więc niech pan tych swoich „speców” do mnie już nie wysyła), mogę przystąpić już do ponownego pisania książki dotyczącej zabójstwa Anny Kembrowskiej i Roberta Odżgi. Będzie to jednak już zupełnie inna opowieść, ale jestem przekonany, że jeszcze bardziej przez to intrygująca, albowiem postaram się pokazać drugą twarz tzw. krakowskiego Archiwum X, jego historię oraz ludzi nazywających siebie „archeologami zbrodni” przez pryzmat nie tylko „Narożnika”, ale też wydarzeń mających miejsce w Trzebieszowicach i podwójnego zabójstwa w 2022 roku w Kudowie Zdrój. Te dwa ostatnie wydarzenia, chociaż od zbrodni na Narożniku dzieli je ćwierćwiecze, według krakowskich „archeologów zbrodni” wiążą się ze sobą, o czym świadczą fakty. A fakty są takie, że śledztwa w sprawie nielegalnego prywatnego magazynu broni z Trzebieszowic i tych zabójstw w Kudowie, mimo że sprawcy zostali wykryci przez policjantów z KWP we Wrocławiu i KPP w Kłodzku, zostały przejęte przez prokuratora Krupińskiego.

Zachodzę w głowę po co? Sporo już czasu od tych wydarzeń upłynęło i NIC !!!

Jestem święcie przekonany o tym, że „krakowscy spece”, którzy od końca 2019 roku w sprawie „Narożnika” kręcą się jak przysłowiowe gówno w przerębli chociaż sami siebie uznają za „najlepszych w kraju specjalistów od wykrywania zbrodni” – co na własne uszy we własnym mieszkaniu 31 sierpnia słyszałem – to na razie jedynym ich sukcesem w tej sprawie jest najazd na moje mieszkanie i pozbawienie mnie mojej własności prywatnej, w tym własności intelektualnej.

Spyta się ktoś, dlaczego to zrobili?

Odpowiedź jest bardzo prosta. Właśnie dlatego, że nie są w stanie, bo nie potrafią (sic!!!) niczego nowego z tej sprawy wydobyć, a ponieważ zdarzyło mi się kilkakrotnie te ich beznadziejne działania skrytykować publicznie, to kierując się prymitywną chęcią zemsty, jakiś bezradny gnom z wydziału dochodzeniowo-śledczego KWP w Krakowie spłodził – zapewne na polecenie samego szefa – tak bzdurny w treści wniosek, że nawet prokurator Krupiński nie zdecydował się na całościowe jego wykorzystanie i ograniczył się jedynie do rozpaczliwego „chwytania się brzytwy”, czyli poszukiwania u mnie dowodów wskazujących na sprawców tej zbrodni. U mnie !!! Czyli u kogoś kto 25 lat poświęcił, aby o tej sprawie nie zapomniano po tym, jak nie udało się ustalić i zatrzymać sprawców w latach 1997-2003. U kogoś, kto za każdym razem kiedy natrafił na interesującą informację, kierował ją od razu do Policji i Prokuratury. Tym samym wspomnianym krakowskim „specom od zbrodni” wystawił dosyć szczególną cenzurkę (jestem przekonany, że bezwiednie), wskazująca na to, że nie mają zdolności do samodzielnego szukania i wykorzystania nowych informacji i jakichkolwiek dowodów, więc muszą „okraść” kogoś, kto samodzielnie, ale zgodnie z prawem, szuka nadal i niekiedy na coś ciekawego trafia.

Gdyby prokurator Krupiński zechciał brednie zapisane we wspomnianym wniosku naczelnika wydziału dochodzeniowo-śledczego wziąć poważnie pod uwagę, to musiały to pismo potraktować jako zawiadomienie o przestępstwach, których zdaniem tychże „speców” dopuściłem się korzystając z legalnych źródeł informacji (np. obserwacje przestrzeni publicznej mieszkańców Kudowy i okolic, informacje z Internetu i informacje z udostępnionych mi legalnie dokumentów z akt procesowych) Jednakowoż tego nie uczynił, albowiem mój status w całej tej obłędnej zabawie „krakowiaków” jest w dalszym ciągu nijaki, bo nie mam żadnego statusu. Za jednym szczególnym wyjątkiem, sugerującym, że starano się (a może to jeszcze nie czas przeszły) jakieś buty mi uszyć. Wskazuje na to wniosek prokuratora Krupińskiego, skierowany do KGP, o udostępnienie mu moich akt personalnych. Jest to jakieś kolejne horrendum, ale na razie jestem na etapie jakim prawem i w jakim celu wniosek taki został złożony. I chociaż sam prokurator Krupiński oraz komendant wojewódzki z Wrocławia uporczywie ignorują moje skierowane do nich pytania, to ja jestem cierpliwy i nie ustąpię, póki niewyjaśnień nie otrzymam, bo takie jest moje prawo.

Wierzę bowiem, że już niedługo przyjdą nowe czasy, kiedy będę mógł w całej rozciągłości skorzystać z prawnie przysługującego mi statusu pokrzywdzonego, dochodzącego swoich praw i rekompensaty za doznane krzywdy moralne i szkody materialne. Dużej rekompensaty.

Przy okazji tych wszystkich kuriozalnych i śmiesznych - gdyby nie dotkliwych dla mnie - „krakowskich wygibasów”, podpowiadam tamtejszemu kierownictwu KWP, aby jak najszybciej przeszkoliło wszystkich swoich „speców”, by byli w stanie zrozumieć, co tak naprawdę zawierają w swej treści art. art. 239 i 241 k.p.k. oraz wytłumaczyli prokuratorowi Krupińskiemu, że formy i metody pracy operacyjnej opisane są szczegółowo w ustawie O Policji i innych resortowych źródłach praw oraz w licznych naukowych opracowaniach, jak i rozprawkach pisanych w policyjnych szkołach i szkółkach. Może zrozumie, że nawet jeżelibym pisał (a nigdy nie pisałem) o naszych działaniach operacyjnych realizowanych w trakcie zajmowania się sprawą „Narożnika”, to postępowaniem karnym mógłby mi grozić tylko wówczas, gdybym opisał przeciwko komu i kiedy konkretne formy i metody pracy operacyjnej (powtórzę: wskazane w jawnej ustawie O Policji) były wówczas stosowane. Bo to, że napisałem, iż jeden ze zlotów neofaszystów w Dusznikach Zdr. był objęty naszym operacyjnym zainteresowaniem, żadnym złamaniem tajemnicy służbowej nie jest i informowanie o tym Sądu Rejonowego dla Krakowa-Śródmieścia, jest nie tylko śmieszne, ale też nosi znamiona zwyczajnego pomówienia.

Nie będę pisał o szczegółach tego, co się w tej sprawie od 31 sierpnia dzieje, bo wszystko zostanie opisane i skomentowane na kartach powstającej od nowa książki2, poświęconej historii naszych działań, prowadzonych przez policjantów, których uważałem i nadal uważam za prawdziwych fachmanów. Ludzi, którzy znaczące sukcesy odnosili nie tylko dzięki bogatej wiedzy i doświadczeniu, ale również dzięki temu, że policyjnego fachu uczyli się od najlepszych. Od speców którzy wykrywali sprawców groźnych przestępstw, nie mając do dyspozycji tego całego współczesnego naukowego anturażu, całej tej najnowocześniejszej techniki i jej osiągnięć.

I ludzi z „tamtych” czasów zestawię z tymi, którzy wpadli do mojego mieszkania, ponieważ stanęli przed murem, więc podejmują rozpaczliwe wysiłki, aby uzasadnić swoje istnienie. A że czynią to cudzym kosztem? No cóż, im myśl taka w głowinach pojawić się nie była w stanie.

 

1 Za co raz jeszcze serdecznie dziękuję.

2Wszystko co napisałem, jest chronioną prawem własnością intelektualną, mimo moich powtarzanych wniosków nie zostało mi dotychczas zwrócone

2506211