Fachmani z Krakowa
Powoli realizuję swój plan dotyczący odzyskania zagrabionego w moim mieszkaniu jak najbardziej prywatnego mienia, pochodzącego z jak najbardziej legalnych źródeł, a na dodatek w znacznej części stanowiącego współwłasność z moją jak najbardziej legalną i oficjalną żoną. Przypomnę, że postanowienie prokuratora P. Krupińskiego akurat w swej merytorycznej treści jej nie wymieniało.
Dla pełnej jasności zaprezentuję fotografię tego Postanowienia, aby każdy mógł sobie wyrobić własne zdanie co do legalności podjętych wobec mnie i mojej żony policyjnych działań.
Pokażę też i inne dokumenty, jakie zostały wytworzone w Krakowie oraz te, jakie stworzyłem na własnym komputerze, który musiałem sobie kupić, po tym jak krakowscy „stróże prawa” mój prawie nowiutki „Lenovo” został wyniesiony do policyjnego radiowozu. Ponieważ posiadam legalny status reportera tygodnika DB 2010, komputer jest mi niezbędny do realizacji planów związanych z wieloletnią współpracą z tym tygodnikiem, realizacji moich planów literackich no i przede wszystkim do normalnego funkcjonowania we współczesnym świecie (jak chociażby tylko finanse, opieka medyczna, wymiona korespondencji), w którym komputer jest niezbędny jak woda do picia. Ponieważ zabrano mojej żonie laptopa, musiałem kupić jej nowego z takich samych jak wyżej powodów, a także dwa telefony komórkowe, bo i w nich dzielni krakowscy ścigacze przestępców spodziewają się znaleźć dowody wskazujące na sprawców zabójstwa Anny i Roberta, które jak powszechnie wiadomo miało miejsce 25 lat temu. I nie ważne, że telefony te (jak również 4 inne aparaty telefoniczne) zakupiłem po latach od dnia zabójstwa studentów. No i na koniec musiałem też kupić dwa dyski zewnętrzne oraz dwa pendrive, aby móc normalnie i bezpiecznie z mojego nowego komputera korzystać.
Każdy się zapewne domyśli, że rzeczy tych nie otrzymałem za darmo, a jakby się jakiś niedowiarek znalazł, to mu przedłożę legalne faktury poświadczające zakup nowego sprzętu. No i na koniec dochodzi problem rat za tzw. nowy sprzęt, czyli opłata za dwa telefony jaką co miesiąc w wysokości 60 zł. muszę przelać w ramach faktury wystawianej przez T-Mobile. Do tego dochodzi kolejne 60 zł raty za nowe telefony jakie 31 sierpnia br. musiałem kupić, aby nie być całkowicie odciętym od świata. Plus opłata za wymianę kart SIM oraz karty sieciowej (40 GB), którą mi również zabrano wraz z Samsungiem A 12. Używałem go jako małego „podręcznego komputerka”, gdy wyjeżdżałem w teren, a nie chciało mi się targać ze sobą laptopa. Tak więc wszystko to kosztowało parę groszy i nie mam zamiaru ponosić kosztów zakupu rzeczy, których kupować nie musiałem, ale zostałem do tego zmuszony przez krakowskich policjantów.
Wszystko to będę opisywał w kolejnych odcinkach, ponieważ nie mam nic do ukrycia, a zakaz jakim raczył obłożyć mnie prokurator Krupiński w sprawie publikowania informacji mających związek ze śledztwem, na razie włożyłem w stare buty, których wprawdzie nie używam, ale jeszcze w piwnicy na półce stoją.
W kolejnych odsłonach będę prezentował kolejne dokumenty (organów ścigania i moje na nie odpowiedzi), starając się w kilku słowach objaśniać ich treść i znaczenie.
Zapewniam, że wielu smutno się zrobi, gdy uwiadomi sobie, że to co mnie spotkało, spotkać może każdego, gdy na ten przykład jakiemuś krakowskiemu fachmanowi od ściągania sprawców przestępstw, ubrda się, że ktoś z Was ukrywa gdzieś w zakamarkach swojego mieszkania (piwnicy, samochodu itp.) jakieś informacje mogące dotyczyć dowolnego niewykrytego przestępstwa popełnionego nie tylko w Polsce, ale także na terenie Unii Europejskiej.
I to wcale nie jest śmieszne, czego moja „przygoda” jest niepodważalnym dowodem.