Janusz "Bartek" Bartkiewicz

TRYBUNA MYŚLI NIESKRĘPOWANEJ

środa, 02 luty 2022 12:06

Polityczne fortele

  •  
Oceń artykuł
(0 głosów)

Wczorajsze niekorzystne dla Zjednoczonej Prawicy (czytaj: Jarosław prezes Kaczyński) głosowanie ustawy zwanej Lex Kaczyński (podczas posiedzenia komisji i obrad plenarnych), wywołało euforię po stronie całej opozycji, a szczególnie wśród dziennikarzy i niektórych komentatorów TVN24. Padły już głosy, że to początek końca epoki Kaczyńskiego, który poniósł sromotną klęskę. Z rzadka tylko odzywają się wyważone głosy, twierdzące, że nie wszystkie jest takie, jak z pozoru wygląda. Ucieszyło mnie to, bo potwierdziło moje przekonanie, jakie zrodziło się zaraz po tym, kiedy ogłoszono wyniki głosowania. Bo tak naprawdę to mogły mieć miejsce dwa scenariusze.

Pierwszy tego rodzaju, że była to perfekcyjnie rozegrana ustawka Jarosława prezesa Kaczyńskiego, który zaplanował osiągniecie dwóch celów:

  • - uspokojenie nastrojów swych pretorian, poprzez pokazanie im, iż mogą głosować według własnych sumień, a więc poprzez okazanie swego szacunku dla ich poglądów i dlatego zwolnił ich z obowiązku zachowania dyscypliny klubowej:
  • - uzyskanie argumentu służącego do przekonania „głupiego ludu, który kupi wszystko”, że on Jarosław prezes Kaczyński chciał wprowadzić w życie ważne przepisy antycovidowe, ale ta głupia i cyniczna totalna opozycja mu to uniemożliwiła, co lud ów kupi jak świeże tanie bułeczki.

Drugi zakładał, że Jarosław prezes Kaczyński swoimi osobistymi występami w sejmie poprze projekt ustawy, co doprowadzi do jego przyjęcia większością głosów rządzącej koalicji (mimo zwolnienia z dyscypliny klubowej) i w ten sposób pokaże opozycji, że posiada w swej partii (i koalicji) w dalszym ciągu głos decydujący oraz niepodważalny autorytet. Ale projekt tej ustawy zmobilizował część posłów z koalicji rządowej do wyrażenia odrębnego zdania, co stało się nie dlatego, że był tak idiotyczny, jakby pochodził ze snu wariata, ale dlatego, że zakładał określone restrykcje wobec przedsiębiorców, którzy musieliby swoim pracownikom płacić po 15 tys. zł, gdyby ci wskazali ich jako PRAWDOPODOBNIE winnych tego, że się wirusem zarazili.

No i w takim przypadku Jarosław prezes Kaczyński faktycznie poniósł sromotną klęskę i jest się z czego cieszyć.

2558199