Debata, która może wszystko zmienić. Trzaskowski kontra Nawrocki – pojedynek o wiarygodność
Już jutro odbędzie się kluczowe starcie w kampanii prezydenckiej – debata pomiędzy Rafałem Trzaskowskim a Karolem Nawrockim. To nie tylko pojedynek dwóch kandydatów, ale również zderzenie dwóch wizji prezydentury i – szerzej – dwóch zupełnie różnych stylów uprawiania polityki. Trzaskowski staje przed szansą, by wciągnąć swojego rywala w otwartą konfrontację z faktami. Ostatnie tygodnie przyniosły szereg bulwersujących informacji dotyczących Nawrockiego, których ten konsekwentnie unika komentowania. Debata może okazać się momentem prawdy – o ile Trzaskowski wykorzysta ją do stawiania precyzyjnych pytań, podpartych źródłami i dowodami, wskazując przy tym na liczne nieścisłości w relacjach Nawrockiego. Bo kluczowe nie są tu deklaracje, lecz wiarygodność. Tylko w ten sposób może obnażyć niespójność rywala i pokazać jego medialną kreację jako fasadę dla braku realnego programu i odpowiedzialności.
Kołodziejczak przypomina: PiS wystawił rolników na próbę
Tymczasem w kampanii coraz mocniej wybrzmiewa głos Michała Kołodziejczaka, ministra rolnictwa, który zwrócił się do polskich rolników z ostrym przypomnieniem: przez 10 lat rządów PiS nie zrobiono nic, co mogłoby realnie pomóc polskiej wsi. Kulminacją błędów była decyzja z 2022 roku o bezcłowym otwarciu granic na ukraińskie towary – zwłaszcza zboże – co całkowicie rozregulowało rynek i pogrążyło tysiące gospodarstw. Słynne 9 miliardów przekazane przez ministra Kowalczyka na dopłaty to tylko próba gaszenia pożaru, który sam PiS wzniecił. A przecież to nie były fundusze z zewnątrz – to były pieniądze z budżetu państwa, czyli z kieszeni podatników.
Mentzen testuje kandydatów
Sławomir Mentzen zaprosił obu kandydatów na prezydenta do rozmowy na swoim kanału YouTube. Jako pierwszy pod ostrzałem znalazł się Karol Nawrocki i każdy mógł na własne oczy zobaczyć i usłyszeć, jak bardzo jest gotów mówić wszystko, byle przypodobać się wyborcom Mentzena, który jeszcze niedawno w naprawdę bardzo ostrych słowach krytykował Nawrockiego po ujawnieniu kontrowersji wokół jego życia prywatnego. Dziwił się, a w zasadzie wyrażał oburzenie, że Kaczyński w szeregach PiS nie mógł znaleźć kogoś, kto byłby mniej odrażający. A dziś Nawrockiemu daje szansę. Szanse na to, aby ktoś tak odrażający mógł zostać prezydentem Polski. Nawrocki to wykorzystał i bez szemrania podpisał podsuniętą mu pod nos swoją – jak ją nazwał - Deklaracje Toruńską. Jestem przekonany, że Trzaskowski jej nie podpisze, co będzie wielką szansą do Nawrockiego i na co prawdopodobnie liczy też Mentzen.
Trzaskowski – głos rozsądku wobec elektoratu Mentzena
Rafał Trzaskowski ma tu nieco inne zadanie. Musi przekonać jego umiarkowanych wyborców, że jego prezydentura będzie oparta na konstytucji, rozsądku i odpowiedzialności. Nie powinien podpisywać 8-punktowej Deklaracji Prezydenckiej Mentzena, zwłaszcza w dwóch ostatnich punktach, ale może – i powinien – wskazać te postulaty, które są warte rozmowy i ewentualnego wsparcia. Tu nie chodzi o zgodę na wszystko, ale o racjonalność. Trzaskowski może zyskać, pokazując, że wie, czym są wybory prezydenckie – i że nie zamierza przekraczać granic kompetencji, lecz ich bronić. Bo prezydent nie jest od rządzenia – jest od pilnowania porządku konstytucyjnego. I tego Trzaskowski nie powinien się bać przypominać.
Ukraina w NATO – geopolityka bez złudzeń
Jednym z najtrudniejszych tematów może być kwestia członkostwa Ukrainy w NATO. Nawrocki już zaznaczył, że Ukraina nie spełnia zachodnich standardów i on się nie zgodzi, aby w obecnych czasach została przyjęta. Jednocześnie nie wyklucza, że może to nastąpić w następnych dziesięcioleciach, czego Ukrainie serdecznie życzy. To się na pewno wielu zwolennikom Konfederacji i Brauna spodoba. Trzaskowski powinien przełamać narrację narzuconą przez liberalna poprawność polityczną Zachodu i odpowiedzieć rozsądkiem – przypominając, że choć Ukraina zasługuje na wsparcie, to jej akcesja do Sojuszu może doprowadzić do eskalacji konfliktu z Rosją. Nie powinien więc tak mocno akcentować polskiego poparcia dla przejęcia Ukrainy do NATO, lecz wyraźnie poinformować wyborców Mentzena, że on doskonale zdaje sobie sprawę z tego, iż kiedy po ewentualnym zawarciu pokoju na Ukrainie Unia Europejska i NATO znowu podejmą kroki mające na celu przyjęcie Ukrainy do NATO, to wojna na Ukrainie wybuchnie od nowa. Bo Putin, na co powinien wyraźnie zwrócić uwagę, nigdy nie zgodzi się, aby Ukraina była na natowska. Wie przecież, że Putin tak jak każdy przywódca dbający o bezpieczeństwo swojego państwa nie pozwoli na to, aby nieprzyjazne mu pakty militarne instalowały pod samym nosem wyrzutnie, bo z granicy ukraińsko-rosyjskiej do Moskwy jest o 1000 km bliżej niż z granicy z Polską. A tak się stanie, gdyby Ukraina została członkiem NATO. Wtedy rakiety z ładunkiem jądrowym do Moskwy doleciałyby w ciągu 7 minut. A z terenu Rosji wystrzelone w kierunku USA rakiety dolecą do celów dopiero w ciągu 23 minut. Potwierdza to ostatnia decyzja Trumpa o budowie Złotej Kopuły mającej strzec całe Stany Zjednoczone, a w sukces tej obrony będzie właśnie opierał się na tym, że rosyjskie rakiety muszą lecieć do celu przez 23 minuty. Musi zatem mocno wyartykułować, że zdaje sobie sprawę, iż geopolityka to nie manifest. To kalkulacja. A prezydent musi rozumieć, że jego słowa mają wagę większą niż deklaracje kampanijne.
Wolność słowa? Tylko dla swoich?
Nawrocki w odpowiedzi na pytanie Mentzena, czy podpisałby ustawę o mowie nienawiści, zdecydowanie podkreślił, że nie, bo ona narusza o wolność słowa. Problem w tym, że ta jego wolność słowa kończy się tam, gdzie zaczyna się krytyka jego środowiska. Kandydat, który sprzeciwia się ustawie o mowie nienawiści, jednocześnie oburza się na publikację zdjęć, na których jego współpracownicy występują w mundurach stylizowanych na Hitlerjugend. Trudno nie dostrzec tu hipokryzji.
Ostatnia prosta
Jutrzejsza debata prezydencka nie rozstrzygnie jeszcze wyniku wyborów, ale może ustawić ich ton. Trzaskowski, jeśli zachowa zimną krew i postawi na fakty, ma szansę wyjść z niej zwycięsko. Nawrocki – jeśli znów będzie unikał odpowiedzi i kluczył – pokaże, że za górnolotnymi hasłami nie stoi nic poza pustym PR-em. Dla wyborców powinien to być jasny sygnał: potrzebujemy prezydenta, który nie tylko dobrze mówi, ale też rozumie, kiedy trzeba mówić prawdę, a kiedy milczeć z godnością.
Rozmowa zakończyła się informacją o wynikach sondy przeprowadzonej na kanale You Tube – spośród 350 tysięcy oddających głos, 60% uwierzyła Nawrockiemu, 40 % nie. Pytanie, czy to Trzaskowskiemu wystarczy?