Albo do aresztu albo Budapesztu
Nigdy nie lubiłem cyrku, a jeżeli zdarzyło się, że dwa lub trzy razy w życiu tam się pojawiłem, to zawsze po wyjściu najbardziej pamiętałem występy klaunów, które zawsze mnie śmieszyły, chociaż ich występy swym intelektualnym poziomem sięgały przysłowiowego dna.
Myśl o cyrkowych klaunach przyszła mi do głowy w trakcie dzisiejszej relacji prowadzonej na żywo przez TVN 24 i TVP Info z pomieszczeń Telewizji Republika, której to nazwy dziennikarze z ww. stacji unikali jak diabeł święconej wody, zapewne uważając wzorem Wałęsy, że jak stłucze termometr, to choroby nie będzie. To samo pomyślałem, kiedy dziennikarze przenieśli się do budynku będącego siedzibą komisji ds. Pegasusa, a także, kiedy słuchałem różnych ich komentarzy, jak i komentarzy tzw. specjalistów od tłumaczenia ciemnocie, co się wydarzyło i co mówili oraz mieli na myśli ci, którzy mówili, co oni dla potrzeb tego ciemnego ludu komentowali.
Moim zdaniem takim klaunem w tym cyrkowym spektaklu jak zwykle okazał się (MOIM ZDANIEM – ta uwaga wynika z tzw. ostrożności procesowej) były minister sprawiedliwości i prokurator generalny niejaki Ziobro Zbigniew, którego w czasie przesłuchania w niegdysiejszej komisji śledczej w sprawie nieistniejącej tzw. afery Rywina, ówczesny premier Leszek Miller nazwał Zerem. MOIM ZDANIEM, jest to zwykły polityczny klaun i miękiszon, którego Wuc Jarosław tolerował, bo potrzebny mu był do zachowania większości w sejmie.
Tak jak obecnie Donald Tusk musi tolerować propisowskie wyskoki niejakiego Kosiniaka z Kamyszem (używam takiego określenia, bo bardzo często odnoszę wrażenia, że Kosiniak myśli jedno a Kamysz odwrotnie) oraz wynikające z nadmiernie nadętego ego panów polytyków z raczej śmiesznej niż poważnej partii Polska 2050 i będącej coraz bardziej znikającym punktem Nowej Lewicy.
Z wielkim zdumieniem wsłuchuję się w głosy tych wszystkich (wielkich i całkiem małych), którzy atakują Tuska (prawie pospołu z PiS) za to, że przemiany idą tak wolno, a zwłaszcza wolną idą rozliczenia z wszelkimi pisowskimi złodziejami i aferzystami. Tak jakby nie byli w stanie zrozumieć dwóch podstawowych rzeczy:
1. Wszelkie zmiany muszą być zaprowadzone w sposób demokratyczny, bo nie po to Obywatele narażali się na policyjne szykany, aby teraz pisowskie metody stosować na wzór i podobieństwo autokratów z PiS. Ponadto muszą być wprowadzone ustawą, co z góry zdaje się niemożliwe, póki w Pałacu Prezydenckim zasiada ktoś taki jak Andrzej Duda, który do końca będzie bronił pisowskich okopów, jak nie przymierzając broniący w maju 1945 roku Berlina niemiecki Volkssturm, który i tak musiał się poddać, bo innego nie miał wyjścia. Póki więc ten tenże pisowski Almanzor siedzi w prezydenckiej Alpuharze, Tusk musi kluczyć, aby tę koalicję utrzymać. Musi ją utrzymać wszelkimi sposobami do czasu kiedy prezydentem zostanie Rafał Trzaskowski (i oby tak się stało), bo wówczas będzie mógł wszystkich koalicyjnych polytyków wziąć za twarz, aby to, co obiecano realizować. A gdyby wyszli z koalicji, co w przypadku PSL jest całkiem możliwe, będzie mógł, przy pomocy prezydenta Trzaskowskiego rządzi jako rząd mniejszościowy.
Dobrym przykładem jest mniejszościowy rząd Buzka (AWS), którego od dawna ludzie z dzisiejszej Koalicji 15.10 dobrze wspominają i który już jako członek PO był przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. Więc jak widać, można skutecznie rządzić krajem, mając wprawdzie mniejszość sejmową, ale swojego prezydenta. Ponadto krnąbrnych polityków można jak zawsze kupić (kodeksowa zasada stanu wyższej konieczności) różnymi politycznymi (i nie tylko) profitami, aby ich do siebie przyciągnąć i uzyskać, chociażby minimalną większość (jak było za czasów 8 lat pisowskiej smuty) pozwalającą wprowadzać wszystkie obiecane i oczekiwane zmiany.
2. Wszelkie rozliczenia pisowskich złodziejów i aferzystów muszą być prowadzone bardzo dociekliwie, wręcz z aptekarską dokładnością, co wymaga czasu, aby materiał dowodowy był tak mocny, że sądy nie będą miały wątpliwości, kogo osądzają. Ale wydaje mi się, że najważniejszy jest jeszcze jeden argument, o którym zdaje się wszyscy narzekający na Tuska i Bodnara zapomnieli. Otóż przypominam, że DUDA UŁASKAWIŁ FORMALNIE NIEWINNYCH KAMIŃSKIEGO I WĄSIKA, więc nie będzie miał żadnych oporów, aby po tym, jak do sądów wpłyną akty oskarżenia tychże oskarżonych przed wydaniem wyroków hurtem ułaskawiać, aby „nie obciążać niepotrzebnie sądów”.
A wracając do dzisiejszej cyrkowej hucpy w sejmie, to uważam, że członkowie komisji podjęli słuszną decyzję o złożenie wniosku o zastosowanie tymczasowego aresztowania Ziobry na 30 dni i brednie głoszone przez Wójcika i Wosia (obaj byli wiceministrami sprawiedliwości, sic!), są tylko bredniami. Bo oni powołując się na art. 12 ustawy o sejmowych komisjach śledczych, jako jedyny możliwy do zastosowania, dowodzą, jakimi są prawnymi ignorantami. |Czemu się zresztą nie dziwię.
Faktycznie przepis ten mówi o karach porządkowych w postaci wniosku do sądu o nałożenie na świadka takiej kary, czyli grzywny zgodnie z art. 285 § 1 k.p.k. Ale gdyby potrafili czytać ustawę ze zrozumieniem, to dostrzegliby też istnienie art. 15 tejże ustawy, który zezwala komisji zwrócić się w przypadkach opisanych w art. 12 do Prokuratora Generalnego, który na podstawie kodeksu postępowania karnego i ustawy prawo o prokuraturze może podjąć czynności wskazane w art. 287 § 2 k.p.k., który stanowi:
„W razie uporczywego uchylania się od złożenia zeznania, wykonania czynności biegłego, tłumacza lub specjalisty oraz wydania przedmiotu można zastosować, niezależnie od kary pieniężnej, aresztowanie na czas nieprzekraczający 30 dni. Przepis ten stosuje się odpowiednio w razie uporczywego niestawiennictwa na wezwanie organu prowadzącego postępowanie, jeżeli zarządzenie zatrzymania i przymusowego doprowadzenia, o którym mowa w art. 285 § 2, nie jest wystarczające dla zapewnienia stawiennictwa osoby wezwanej.”
A więc Roma locuta, causa finita, a klawisze już z niecierpliwością czekają. Chyba że wspomniany Ziobro da jak najrychlej nogę do Orbana, bo albo do aresztu lub do Budapesztu.