Janusz "Bartek" Bartkiewicz

TRYBUNA MYŚLI NIESKRĘPOWANEJ

sobota, 25 styczeń 2025 10:04

Szmaty butelki makulatura ...

  •  
Oceń artykuł
(3 głosów)

   Niedawno pojechałem na ul. Długą, gdzie od lat znajdował się punkt skupu makulatury. Miałem jej tyle, że zajęła mi po sam dach tylną część kabiny kierowcy i bagażnik. Zmusiła mnie do tego konieczność, bo składane od lat egzemplarze gazet i tygodników zaczęły już anektować widoczne części mieszkania i generować coraz bardziej aktywny sprzeciw żony.

Okazało się, że skup taki już nie istnieje, a jedyny punkt tego rodzaju w rejonie Wałbrzycha znajduje się w Żarowie. Oczywiście wszystko wywaliłem do śmietnika obok mojego domu. Wcześniej - bo już kilka lat temu - chciałem podobny "zbiór" oddać jakiejś szkole, ale okazało się, że szkoły już takiej akcji nie prowadzą, ponieważ „się nie opłaca”.

Za moich szkolnych lat państwo bardzo dbało o to, aby wszelkie surowce wtórne wracały do ponownego wykorzystania (wówczas jeszcze mówiono po polsku i słowa recykling było nieznane) i szkoły uczestniczyły w specjalnie zorganizowanym w tym celu współzawodnictwie. Dzięki temu byliśmy uświadamiani, że trzeba szanować przyrodę, zwłaszcza lasy, bo są one największym narodowym skarbem, o którego dobrostan musimy dbać wszyscy.

Pamiętam czasy, kiedy po ulicach jeździły furmanki, a furmani co jakiś czas wykrzykiwali na cały głos ”szmaty, makulaturę, butelki kupuję” i wybiegali na ulice ludziska z tymi „artykułami”, aby parę złotych zarobić. Teraz władza odebrała takie możliwości i sama zarabia na tym, co ludzie mogli w punktach skupu sprzedać, jednocześnie zmuszając ich do ponoszenia dodatkowych kosztów własnego transportu.

Kiedy „przyszła wolność i demokracja” lasy zostały sprywatyzowane, a te, które się jako własność państwowa ostały, zostały przeznaczone do wycinki, ponieważ drewno na świecie osiągać zaczęło bardzo wysokie ceny, a pieniędzy w budżecie ciągle brakuje. Również prywatni właściciele lasów nie po to je mają, aby chodzić na grzyby, tylko po to, aby na tym zarabiać ciężkie pieniądze. No i „topory” poszły w ruch. Moje rodowe nazwisko wywodzi się od starogermańskiego słowa „bart”, czyli topór, więc wywodzi się od tych, którzy topora używali niekoniecznie do wycinania leśnych ostępów i borów. Być może właśnie i dlatego do „wyrzynania” lasów odnoszę się z wielką odrazą.

Ale nie tylko o makulaturę chodzi. Bo oto ostatnio wielcy mądrzy politycy z Koalicji 15.10 umyślili sobie likwidację kontenerów, do których ludzie mogli wrzucać te części swej garderoby, które znakomicie nadawały się do dalszego użytkowania, ale z różnych powodów nie były już im potrzebne. Mogli też wrzucać worki z taką zawartością do specjalnie oznaczonych kontenerów stojących w miejscach wyznaczonych na śmietniki. No i ktoś wymyślił, że teraz tego nie wolno robić i takie pakunki na własny koszt muszą odwozić do wyznaczonych miejsc. Za pozostawianie takich rzeczy w śmietnikowych kontenerach grozi obecnie kara pieniężna, o ile władze samorządowe będą miały pieniądze na wystawienie przy każdym śmietniku punktów kontrolnych Straży Miejskich i Gminnych.

Ludzie jak wiadomo, nie lubią wydawać pieniędzy, kiedy są zmuszani do tego urzędniczymi nakazami i dlatego z tym większą ochotą pakują worki z takim asortymentem do przyblokowych śmietników, pukając się symbolicznie w głowę, kiedy myślą o autorach tych poronionych pomysłów.

Od lat wiadomo, że nic tak nie pomniejsza autorytetu władzy, jak uchwalane przez nią przepisy, które są nie tylko idiotyczne, ale przede wszystkim niewykonywalne. Głupie nakazy i puste groźby to prosta droga do porażki władzy, której nikt nie będzie chciał ponownie wybrać, naiwnie wierząc, że ta nowa będzie być może mądrzejsza.

A wiara jak wiadomo, czyni cuda. I być może właśnie na to liczy Jarosław, wystawiając do prezydenckich wyborów swego pomazańca.

No i proszę. Zacząłem od makulatury, a skończyłem na polityce. Przypadek? 

2640862