Janusz "Bartek" Bartkiewicz

TRYBUNA MYŚLI NIESKRĘPOWANEJ

czwartek, 01 sierpień 2024 10:02

DWIE ZBRODNIE

  •  
Oceń artykuł
(5 głosów)

   Każdego roku 1 sierpnia zabieram głos w sprawie powstania w Warszawie, które wybuchło w tym dniu 1944 roku. W zasadzie na ten temat nie mam już nic więcej do powiedzenia niż to, co przez lata powtarzałem. A mówiłem i pisałem o wielkim bohaterstwie walczących warszawiaków, jeszcze większym cierpieniu ludności cywilnej bezlitośnie tysiącami mordowanej przez niemieckich zbrodniarzy z Wermachtu i SS i o „zamordowanej” stolicy. A wszystko w efekcie zbrodniczej samowolnej decyzji ścisłego kierownictwa Komendy Głównej AK, które po zakończeniu wojny gen. Anders chciał postawić przed sądem wojennym, ponieważ uważał wywołanie powstania za ciężką zbrodnię, za którą „generał Komorowski i szereg innych osób stanie na pewno przed sądem za tak straszliwie lekkomyślne i niepotrzebne ofiary

Natomiast w 1949 roku w opozycyjnym wobec ludowego rządu „Tygodniku Powszechnym”, były żołnierz Armii Krajowej Paweł Jasienica, którego później Władysław Gomułka uważał ze swego osobistego wroga i szkodnika, pisał: „Jakżeby inaczej wyglądało dziś w życie w Polsce, gdyby nie warszawskie cmentarzysko. Nie ma takiej dziedziny życia narodowego, która by tego ciężaru nie czuła. Powstanie było wymierzone militarnie przeciwko Niemcom, politycznie przeciwko sowietom, demonstracyjnie przeciwko Anglosasom, a faktycznie przeciw Polsce".
Obecnie w tygodniku Przegląd [nr 31 z 29.07.2024] Paweł Siergiejczyk w artykule „Powstanie warszawskie – prawdziwy koniec II Rzeczpospolitej” napisał:Warszawa [...] rzuciła się do walki w momencie, gdy było już oczywiste, że III Rzesza wojnę przegra. Walka kilkudziesięciu tysięcy polskich cywilów (bo AK była przecież w ogromnej większości organizacją cywilną udającą wojsko, w dodatku najczęściej nieuzbrojone) na terenie jednego miasta nie mogła w istotny sposób klęski i niemieckiej przyspieszyć, klęska ta bowiem dokonywała się za sprawą wielomilionowych armii na wschodzie i zachodzie Europy. [...] Ukazywanie dziś powstania jako naturalnego odruchu zemsty warszawiaków na zbrodniczej administracji okupacyjnej jest zatem niczym innym jak próbą zrzucenia odpowiedzialności znaczonego dowództwa AK. [...] Powstanie warszawskie miało tylko pozornie antyniemiecki charakter nie tylko dlatego, że w żaden sposób nie mogło zaszkodzić broniącemu się już wówczas na dwa fronty państwu Hitlera. […] Samowolna decyzja dowództwa AK o wybuchu walki w Warszawie była więc faktycznie wrogą demonstracją wobec ZSRR, czyli głównego sojusznika Wielkiej Brytanii i USA. [...] Taka akcja nie mogła się udać zarówno ze względu na brak możliwości realnej pomocy powstaniu ze strony Anglosasów, jak i dlatego, że Stalin nie zamierzał traktować władz polskich w Londynie jak partnera, AK zaś jako sojusznika. Miał już bowiem własne plany wobec Polski. [...] Tragedia warszawskiego zrywu, któremu Stalin nie miał żadnego powodu pomagać, niewątpliwie ułatwiła realizację zamierzeń sowieckiego dyktatora. Zamiast wyzwalać Warszawę wspólnie z polskim podziemiem, zajął w styczniu 1945 roku gruzy miasta, w którym nie było już "londyńskich Polaków”, ani w ogóle żadnych Polaków, którzy mogliby stawić opór nowemu porządkowi w Europie, ustalonemu w Teheranie (a niedługo potem w Jałcie). Powstanie warszawskie ostatecznie położyło okres II Rzeczpospolitej i dominacji w polskim życiu elit, które to państwo stworzyły i kierowały nim przez poprzednie ćwierćwiecze [...]."

Ja od siebie dodam, że mit powstania warszawskiego, lansowany od lat przez propagandzistów współczesnej polityki historycznej, w straszliwie urąga pamięci i honorowi wszystkich powstańców warszawskich [którzy zginęli, umarli, jak i tych, którzy nadal żyją], przez to, że ten akt ich heroicznej, ale też beznadziejnej odwagi, pokazywany jest współczesnej młodzieży w taki sposób, że wywołuje wrażenie, jakby walka na ulicach Warszawy była wspaniałą przygodą, którą każdy dziś chciałby przeżyć. I dlatego fragmenty kanału odtworzonego w Muzeum Powstania są takie czyściutkie, ładnie oświetlone, że aż chce się tam wejść z panienką pod rękę.

A tak naprawdę powstańcy szli niekiedy po brodę w gównie, wśród utuczonych na trupach szczurów i płynących setkami ludzkich zwłok, po których MUSIELI  deptać.

Stwórzcie więc "politycy historyczni" TAKI KANAŁ i pozwólcie odczuć dzisiejszej młodzieży i dorosłym również, jak chociaż w przybliżeniu powstanie wyglądało naprawdę. Bo kilkunastometrowych hałd zamordowanych na Woli warszawiaków [16-65 tysięcy] odtworzyć się nie da.

2607329